Stanowisko OZZL i Porozumienia Zielonogórskiego jest dla mnie nie do zaakceptowania. Lekarze, jeśli chcą korzystać z pieniędzy publicznych, muszą pracować tak, żeby pacjent na tym nie stracił - podkreślił Donald Tusk, pytany o zapowiadane przez lekarzy protesty w związku z nowymi zasadami wypisywania recept i ustalania przysługującej pacjentowi refundacji za leki.
Odnosząc się do kontrowersji wokół nowej listy leków refundowanych premier zaznaczył: To jest nie do uniknięcia, że ktoś to odczuje boleśnie, ponieważ będzie musiał płacić trochę więcej pieniędzy za leki. Tutaj trzeba zawsze znaleźć ten złoty środek.
"Chcemy z jednej strony jak największą grupę leków refundować, aby coraz więcej ludzi mogło korzystać z tej pomocy państwa, ale to oznacza, że często niektóre inne leki będą mniej refundowane. Dla nas było rzeczą najważniejszą, żeby te miliardy złotych, które idą na refundacje leków, żeby służyły w jak największym stopniu pacjentom, a w trochę mniejszym stopniu koncernom farmaceutycznym czy aptekom - powiedział premier.
Tusk pytany, w jakim stopniu za sytuacje z nową listą odpowiedzialny jest minister zdrowia Bartosz Arłukowicz odparł: 99 proc. tego zamieszania to nie jest minister Arłukowicz. To są ci, którzy poprzez wywoływanie takiej paniki, czy niepokoju ludzi chcą wpłynąć na zmiany na liście refundacyjnej. (...) Nie mam żadnego powodu, aby źle oceniać ministra Arłukowicza.
W piątek szef OZZL Krzysztof Bukiel ogłosił, że co najmniej kilkanaście tysięcy lekarzy, m.in. z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Porozumienia Zielonogórskiego, nie będzie od nowego roku określało na receptach poziomów odpłatności za lek.
Lekarze protestują przeciwko przepisom ustawy refundacyjnej (która wchodzi w życie w niedzielę) przewidującym, że lekarze błędnie wypisujący recepty będą zobowiązani do zwrotu kwoty nienależnej refundacji wraz z odsetkami. Ma być tak w przypadku wypisania recepty np. nieuzasadnionej względami medycznymi lub niezgodnej z listą leków refundowanych. Lekarz będzie też ponosił odpowiedzialność finansową w przypadku, gdy na recepcie wpisze niewłaściwy poziom refundacji leku.
Sprzeciwiają się także rozporządzeniu Ministerstwa Zdrowia określającemu sposób i tryb wystawiania recept i oraz nakładającemu na lekarzy obowiązek określania na recepcie poziomów odpłatności leków: B - bezpłatne, R - ryczałt, 30 proc., 50 proc., 100 proc. Lekarze sprzeciwiają się też wymogowi wpisywania na recepcie kodów uprawnień pacjenta do refundacji leków.
Wcześniej jednym z ministrów, którzy wsławili się groźbami wobec lekarz był Ludwik Dorn, szef MSWiA w rządzie PiS. Dorn na jednej z konferencji mówił o "wzięciu lekarzy w kamasze".
Komentarze (175)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszete głupie chore emeryty i te cwane koncerny a i jeszcze aptekarze to też są
z pod ciemnej gwiazdy.
Donek ich pogoni wszystkich i on już coś wymyśli np. jakieś samoobsługowe
hipermarkiety z lekami.
Nasz płemieł nie pęka i to mi się w nim podoba. Im jakaś grupa obywateli jest
słabsza /a tak na marginesie ci nasi chorzy to oszukańcy i malkontenci/ tym
nasz asior wobec nich jest twardszy.
Co jak co ale Donek to nam się udał.
Oni nie chodza do lekarzy i nie stoja w kolejkach.
Maja swoje lecznice rzadowe a w potrzebieto to lekarze przychodza do nich.
wzorcem jest pis z czasów ich rządzenia
a to i tak cinko jak sobie pis pogrywał, se poszukaj
a wystarczy żeby NFZ wymówił umowy na recepty tym lekarzom którzy tak zachowują się w stosunku do swoich pacjentów i niech idą pracować tylko do swoich gabinetów a nie za publiczne pieniądze Zobaczymy jak szybko nauczą się nowych zasad pisania recept
I niewiele brakuje, a tak będzie. Wystraczy, że lekarze się wkurzą i nie podpisą umów. Będziesz ganiał od gabinetu do gabinetu szukając takiego lekarza który będzie chciał rzyykowaćwoim majątkiem abyś ty dostał tańszy lek. Lekarz jest od leczenia a urzędnik od ustalania stopnia refundacji.