Rozmowa ma dotyczyć zapowiadanego przez rząd podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat. W piątek w tej samej sprawie Donald Tusk spotkał się z przedstawicielkami Rady Programowej Kongresu Kobiet. Szef rządu zapewniał, że przed przesłaniem projektu do uzgodnień międzyresortowych będą prowadzone konsultacje ze środowiskiem kobiet.
Wiceszefowa Grupy Genowefa Tokarska (PSL) przyznała w rozmowie z PAP, że nie wyobraża sobie podniesienia wieku emerytalnego kobiet aż o 7 lat. Dla mnie najprostszą sprawą byłoby, żeby - jeśli nie chcemy różnicować na matki i kobiety w ogóle - przyjąć schemat dwa lata wyżej dla mężczyzn, dwa dla kobiet. Ale nie siedem, ten skok jest dla kobiet nie do przyjęcia, nawet jeśli jest rozłożony w czasie. Już teraz kobiety pracują na dwa etaty - jeden to praca w domu - podkreśliła posłanka Stronnictwa.
Tokarska opowiedziała się za ograniczeniem już istniejących przywilejów emerytalnych. Jest nieporozumieniem, żeby ktoś odchodził na emeryturę po 15 latach pracy. Wie wyobrażam sobie dalszego dzielenia społeczeństwa na lepszych i gorszych - zaznaczyła.
Posłanka PSL podkreśla, że nie we wszystkich zawodach można efektywnie pracować aż do 67. roku życia. Moja córka, która jest stomatologiem, pyta mnie: Mamo, czy zdecydujesz się przyjść do mnie i usiąść na fotelu dentystycznym, jak będę miała 67 lat?. Przecież to i wzrok nie ten, i drżenie rąk. A kto chciałby jechać autobusem kierowanym przez 67-letniego kierowcę?" - dodaje Tokarska.
Podkreśla też, że zaledwie około 10 proc. Polaków popiera obecne zapowiedzi premiera dotyczące reformy emerytalnej. Nie możemy robić czegoś takiego wbrew wszystkim - zaznaczyła Tokarska.
Anna Grodzka z Ruchu Palikota przekonuje, że podwyższeniu wieku emerytalnego muszą towarzyszyć programy, które stworzą miejsca pracy czy wsparcie dla małych przedsiębiorstw. Nie chodzi o to, że kobiety nie mają ochoty do pracy, tylko że nie mają pracy. To tu musi się poprawić sytuacja. Trzeba zacząć prowadzić politykę społeczną - rząd w ogóle tego nie robi. A podniesienie wieku emerytalnego nie może się odbyć bez działań osłonowych - powiedziała PAP Grodzka.
Szefowa Grupy Bożena Szydłowska (PO) przyznaje, że z niecierpliwością czeka na spotkanie z Donaldem Tuskiem. Jak zapowiada, chce się dowiedzieć od szefa rządu, jakie obok podwyżki wieku emerytalnego działania planuje podjąć w tym obszarze. Szydłowska przyznała też, że w klubie PO nie było jeszcze dyskusji na temat ewentualnych mechanizmów kompensujących zmiany w emeryturach. Wśród propozycji, o jakich mówią poszczególni parlamentarzyści PO, jest m.in. wsparcie dla kobiet opiekujących się niesamodzielnymi członkami rodzin, kwoty we władzach spółek skarbu państwa oraz zmiana zasad wliczania urlopu wychowawczego do emerytury.
Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział w sobotę w radiowej Trójce, że ustawa podnosząca wiek emerytalny powinna być prosta i czytelna. Dodał, że trwa dyskusja na temat zmian, jakie powinny zostać dokonane w polityce prorodzinnej. Myśmy zapowiadali w expose, że chcemy zwiększyć pomoc dla rodzin posiadających trojkę lub więcej dzieci - to jest jedno z koniecznych przesunięć akcentów w polityce społecznej ze względu na kryzys demograficzny- przypomniał.
Pytany, czy jest pewien, że z rządu wyjdzie projekt zawierający jedynie podwyższenie wieku emerytalnego, Grupiński nie wykluczył, że w ostatniej fazie zostanie dokonana korekta. Podkreślił, że ostateczna dyskusja toczyć się ma między Donaldem Tuskiem a Waldemarem Pawlakiem.
Politycy opozycji, którzy brali udział w audycji w Trójce, pytali m.in. czy i w jaki sposób rząd jest w stanie zagwarantować pracę ludziom po 60-tce, żeby reforma emerytalna nie skutkowała jedynie wyprodukowaniem armii bezrobotnych. Pytali też o emerytury mundurowe, prokuratorskie i sędziowskie, w szczególności o to, jak ograniczenie istniejących przywilejów przekłada się na postulowany przez Tuska podniesienie wieku emerytalnego właśnie do 67 lat.
Grupiński (PO) tłumaczył, że będą realizowane zmiany, jeśli chodzi o emerytury mundurowe, będą też ograniczane przywileje w górnictwie. W iluś miejscach te zmiany będą dokonywane równolegle - zaznaczył. Przyznał też, że istotne jest stworzenie programu dla ludzi po 60. roku życia, który pozwoli im na mobilne zmienianie pracy. "Musimy - przy współpracy z pracodawcami - przygotować program mobilności zawodowej" - ocenił szef klubu PO.
Ryszard Kalisz przypomniał, że SLD chce, aby przechodzenie na emeryturę było powiązane ze stażem pracy, a nie wiekiem. Sojusz domaga się też referendum na temat planowanych przez premiera zmian.
W Parlamentarnej Grupie Kobiet nie ma przedstawicielek PiS. Mariusz Błaszczak (PiS) ocenił w radiowej Trójce, że premier do tej pory konsultował się przede wszystkim z bogatymi, zadowolonymi z życia paniami. Przypomniał funkcjonujące za komuny skierowane do emerytów hasło, aby popierali partię czynem i umierali przed terminem.
Premier oświadczył w piątek, że bierze pełną odpowiedzialność za zmiany dotyczące wieku emerytalnego. Ocenił też, że jeżeli reformy emerytalnej nie załatwimy w ciągu trzech miesięcy, to jej w ogóle nie załatwimy.
Zgodnie z koncepcją premiera, co cztery miesiące wiek emerytalny podwyższany byłby o kolejny miesiąc, co oznaczałoby, że z każdym rokiem będziemy pracować dłużej o trzy miesiące. W ten sposób poziom 67 lat w przypadku mężczyzn osiągnięty zostanie w roku 2020, a kobiet - w 2040 r.
Aż 85 proc. Polaków sprzeciwia się propozycji wydłużenia wieku emerytalnego do 67 lat - wynika z opublikowanego w sobotę sondażu przeprowadzonego przez Millward Brown SMG/KRC dla TVN24. Z kolei 81 proc. badanych sprzeciwia się pomysłowi zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, a 61 proc Polaków chce referendum ws. emerytur.