Jak informuje "Gazeta Wyborcza" pracownicy gabinetów zajmują się obsługą ministrów. Mają im doradzać, nadzorować przygotowanie dokumentów. Zdaniem cytowanych przez gazetę polityków są potrzebni, ale gabinety nie powinny być liczne.
Tymczasem w gabinetach politycznych w MSW i resorcie cyfryzacji jest po siedem osób, w Ministerstwie Kultury - pięć. W samej kancelarii premiera jest 22 doradców i czterej asystenci polityczni.
Jak mówi prof. Michał Kulesza, autor reformy administracji gabinety polityczne są bardzo ważne dla jakości publicznego zarządzania, ale problem zaczyna się wtedy, gdy gabinet zamiast zbierać ekspertów robi za przytulisko dla członków młodzieżówki partii, którzy ministrowi robią herbatę.
Gabinety tworzą także prezydenci miast, burmistrzowie, a nawet wójtowie.