To składanie meldunków wyglądało trochę sztucznie, bo ministrowie powinni przynajmniej nauczyć się swojej roli, a nie czytać z kartki. Brakowało mi jeszcze sprawozdania ministra rolnictwa, który powiedziałby, że dla uczczenia EURO podniósł wydajność z jednego hektara, czy czegoś takiego – powiedział Stanisław Żelichowski z PSL, w audycji 7. Dzień Tygodnia. Stwierdził jednak, że wizyty, w których szef rządu ogląda, co dzieje się w kraju są potrzebne. Kpin z meldunków ministrów nie krył też Ryszard Kalisz z SLD. "- Mi w tym spektaklu najbardziej żal było ministrów. Od nich wazeliniarstwa mogliby się uczyć ministrowie w Federacji Rosyjskiej – stwierdził. Jego zdaniem to wynik tego, że mamy do czynienia z całkowicie zdezintegrowanym rządem i Platformą Obywatelską. Jedyną osobą, która ma jeszcze siły witalne, jest premier Donald Tusk.

Reklama

Do chóru szyderców dołączył też Adam Hofman z PiS. Złośliwie zameldował, że posłowie opozycji są "optymistyczni i szczęśliwi". Wrócił jednak do spraw poważnych i zauważył, że przez plan budowy autostrad padną polskie firmy budowlane. Rzadko o tym mówimy, bo to miał być nie tylko projekt cywilizacyjny, ale też miały na tym zarobić polskie firmy. A w tej chwili polska branża budowlana upada, bo panowie z PO tak wymyślili koncepcję budowy, że wielkie koncerny zagraniczne dostały pieniądze, a polscy podwykonawcy przestaną istnieć - krytykował to, co dzieje się przy budowach rzecznik PiS.

Rządu bronił Adam Szejnfeld z PO. Mamy do czynienia z takim polskim podejściem, gdzie uprawia się propagandę klęski od rana do wieczora. Pan Kurski nie potrafi powiedzieć, że w Polsce wybudowano dziewięć tysięcy kilometrów dróg, ale potrafi powiedzieć, że nie wybudowano dwudziestu kilometrów. Przez co my chcemy pokazać Europie: dwadzieścia kilometrów niedokończonej drogi, czy dziewięć tysięcy dróg skończonych i już użytkowanych? No ludzie, no o czym wy mówicie? – pytał polityk Platformy Obywatelskiej. Zapewił też, że władze pomogą podwykonawcom.