Gdyby tego typu konferencje, wnioski o wotum nieufności, listy, wezwania, pomogły choćby w uratowaniu jednego życia lub zdrowia, to bym sam chętnie w tego typu spektaklach uczestniczył - oświadczył Donald Tusk w Sejmie.
W ocenie szefa rządu działania Prawa i Sprawiedliwości nie mają na celu zdrowia dzieci, a jedynie polityczną grę.
Każdy ma do tego prawo, kto zasiada w parlamencie, chociaż ja zawsze uważam, że jest coś dwuznacznego w nadmiernym wykorzystywaniu trudnej sytuacji ludzi chorych do polityki - dodał premier.
Tusk zauważył, że sytuacja w szpitalach zawsze jest dramatyczna pod koniec roku i to nie ze względu na sytuację pacjentów, która zawsze jest dość trudna.
Pod koniec roku dramatycznego wymiaru nabiera permanentny spór między szpitalami a NFZ i to jest kwestia wysokości kontraktów na przyszły rok. Te napięcia zawsze będą się powtarzały, bo każdy szpital chce udowodnić, że potrzebuje więcej pieniędzy, a NFZ musi pulę, którą ma do dyspozycji, podzielić najlepiej jak potrafi - mówił premier.
Według niego, sytuacja szpitali, jeśli mierzyć ją liczbą podpisanych kontraktów na rok 2013, nie jest gorsza niż w latach ubiegłych i grubo ponad 90 proc. szpitali ma podpisane kontrakty.
To pokazuje, że to napięcie finansowe nie jest aż tak dramatyczne, jakby chciała opozycja - uważa Tusk.
W ubiegłym tygodniu Prawo i Sprawiedliwość postawiło szefowi resortu zdrowia ultimatum - dało mu tydzień na podjęcie działań, które zapewnią opiekę zdrowotną dzieciom. W ostatnich tygodniach m.in. Centrum Zdrowia Dziecka oraz Instytut Matki i Dziecka informowały o ograniczeniu planowych przyjęć ze względu na kłopoty finansowe. Według Jarosława Kaczyńskiego, pacjenci, w tym dzieci, w dalszym ciągu nie są leczeni, stąd wniosek o odwołanie ministra Arłukowicza. PiS złoży go jeszcze w piątek.