Polityk PiS ubolewał w rozmowie z Konradem Piaseckim, że trwa wynoszenie kardiochirurga na piedestał. Doktor Mirosław G., ten który - tak, jak już powiedzieliśmy - był przez ostatnie miesiące, lata, stawiany za wór wszelkich cnót, nie wahał się wyciągać rękę po tysiąc złotych, po półtora tysiąca złotych, po dwa tysiące złotych, po kilkaset złotych - od ludzi, którzy ratują swoje własne życie, albo życie swoich najbliższych i w sposób rozpaczliwy - szukając ratunku - te łapówki mu wręczają - mówił Brudziński.

Reklama

Bagatelizował jednak zeznania świadków, w których padały skargi na metody stosowane przez CBA. "Świadek lat 67 zabrana na przesłuchanie w noc po śmierci męża". "Świadek lat 82 straszona aresztem wydobywczym". Inny świadek, żona pacjenta "funkcjonariusze przyszli w nocy kazali jej się ubierać i iść na przesłuchanie. W domu był schorowany mąż i 4-letni wnuczek. Ugięły się pod nią nogi. Nie była w stanie iść. Wzięli ją pod ręce" - cytował Konrad Piasecki.

To jest ponury obraz pewnej publicystyki politycznej - skomentował Brudziński i dodał, że słowa te wypowiedziały osoby, które - jak podkreślił - były wówczas podejrzewane o wręczenie korzyści majątkowej. Przekonywał, że w związku z tym ludzie ci w tej sposób próbowali się bronić. Ja mam informację, że funkcjonariusze CBA odwozili te osoby po przesłuchaniu osobiście na dworzec - powiedział poseł PiS.

Jesteśmy po święcie Trzech Króli i dużo kadzidła zostało w naszych domach, to niech pan redaktor podpali to kadzidło i okadzi tego biednego doktora Mirosława G., bo ten wywód jego obrony trawa nadal. Łapówkarz został skazany i chwała za to, że akurat to zostało napiętnowane - zakończył Brudziński, ironizując.