Przez tygodnie zarządy podejmowały decyzje o przyjmowaniu nowych członków i był deadline, który określił zarząd krajowy. Dokumentacje zostały złożone w biurze krajowym i trzeba było je wpisać - tłumaczy w "Jeden na jeden" na antenie TVN24 Ireneusz Raś zarzuty o nagłym przyjęciu kilkuset osób do partii. W związku z tym, że pojawił się ostateczny termin to w każdym regionie pojawiła się nadwyżka i wpisywanie w ostatnich dwóch dniach wszystkich dokumentów, które były kompletne - tłumaczy polityk.
Odgryza się też krytykom z Grzegorzem Schetyną na czele. Jego zdaniem, Schetyna powinien najpierw wyjaśnić nieprawidłowości w swoim regionie, a dopiero potem pouczać innych działaczy.
Raś ostrzega też Gowina, by nie przekraczał granic dopuszczalnej krytyki partii. Jarek jest kowalem swojego losu. Nie może być tak, że w naszej partii jest ważny działacz, który przekracza progi krytyki opozycji - mówi.