Policja oskarża posła, że to on był strona agresywną, szarpał i znieważał funkcjonariuszy. Przemysław Wipler z kolei przekonuje, że to policja popełniła nadużycie w stosunku do jego osoby i zastosowała środki nieadekwatne do sytuacji.

Reklama

Wipler w TVN24 stwierdził, że wykonana przez niego obdukcja wskazuje na rozległe obrażenia całego ciała.

Na konferencji prasowej nie było tego widać, ale mam uszkodzoną rogówkę, kolano, plecy... - wyliczał poseł Wipler.

Polityk był pytany, czy zatem podważa wersję policyjnego świadka, który mówił o jego agresywnej postawie.

Ten tak zwany świadek mówił policyjnym żargonem. Czy jest policjantem? Byłym policjantem? A może policyjnym emerytem? Mam nadzieję, że wyjaśni to prokuratura- powiedział Wipler.

Poseł uważa, że policja przestraszyła się tego, co zaszło 30 października i dlatego nie chce ujawnić zapisu z kamer monitoringu. Apeluję, by jak najszybciej pokazać te taśmy - powiedział polityk. Dodał, że leży to w interesie publicznym, a to co można na nich zobaczyć radykalnie odbiega od policyjnej wersji zdarzeń.

Tym bardziej, że jak stwierdził Wipler, pół Warszawy już te taśmy widziało.

Reklama

Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz twierdził m.in., że sprawa jest dla niego ewidentna, a poseł miał zaburzoną percepcję.

Zdaniem Wiplera minister nie powinien zabierać głosu w tej sprawie, bo jest w niej stroną. To prokuratura powinna wszystko rzetelnie wyjaśnić. Poseł przyznał, że nieco mniej pamięta od momentu interwencji policji, która użyła gazu pieprzowego po wizytę w szpitalu, ale potem lekarz miał stwierdzić, że jest logiczny kontakt z posłem. Na pytanie, czy używał wulgarnych słów w stosunku do policjantów, Wipler odparł, że nie ma tego w zwyczaju.

Poseł dodał, że żałuje tego co się stało. Przeprosił też Jarosława Gowina. Popełniłem błąd - wyznał Wipler i dodał, że gdyby miał możliwość cofnięcia czasu, to chętnie by z takiej opcji skorzystał.

Na koniec Przemysław Wipler zapowiedział, że zrzeknie się immunitetu niezwłocznie, gdy tylko będzie miał okazję.