Ta pierwsza wizyta dała jedynie okazję do narysowania najważniejszych problemów: z wojną na Ukrainie na czele, sankcjami na Rosję i nową konstrukcją władz unijnych, ale bez wchodzenia w detale. Wizyta służyć miała jedynie przetarciu szlaków. Było to dodatkowo potrzebne, bo jako minister zdrowia Ewa Kopacz nie miała zwyczaju, by regularnie brać udział w spotkaniach unijnych ministrów zdrowia. Również jako marszałek Sejmu nie pojawiała się tu często.
W okrojonym programie wizyty znalazły się tylko spotkania z Martinem Schulzem i Hermanem van Rompuyem. Po spotkaniu w PE premier Kopacz i Schulz wydali jedynie krótkie oświadczenia dla mediów - polskich, bo zagranicznych dziennikarzy nie było. Oboje mówili w swoich ojczystych językach i korzystali z pomocy tłumacza.
Choć o tym, że trzeba jeszcze przetłumaczyć jej słowa, pani premier chyba na początku zapomniała - jej bardzo długą wypowiedź przerwać musiał Schulz, wymownie pokazując na tłumacza.
Potem było już lepiej, pani premier patrzyła głównie na tłumacza i mówiła krótkimi zdaniami.
Schulza wyraźnie rozbawiła zaproszeniem do Polski, gdzie będzie mógł poznać nowego marszałka Sejmu (bo Radosława Sikorskiego nikt przecież w Brukseli nie zna), a nawet i zaprzyjaźnić się z nim, no i spotkać się z "z moją osobą", jak dodała pani premier.
Spotkanie z van Rompuyem było - według samej Ewy Kopacz – trudniejsze, bo dotyczyło przygotowań do październikowego szczytu unijnego. A ten ma być poświęcony ważnemu tematowi - walce ze zmianami klimatycznymi i zarządzonej w związku z tym przez Brukselę drastycznej redukcji CO2. Tu już miejsca na żarty nie było.
Będzie to zarazem pożegnalny szczyt van Rompuya jako szefa Rady - od grudnia zastąpi go na tym stanowisku Donald Tusk.
Po tej pierwszej brukselskiej podróży Ewy Kopacz odetchnąć można z ulgą - poważniejszej wpadki nie zaliczyła. Obyło się bez kuriozalnych deklaracji, jakie słyszeliśmy w czasie prezentacji rządu. Ale też i Kopacz była wyraźnie mniej stremowana i zestresowana.
Prawdziwy egzamin czekać ją będzie za trzy tygodnie - podczas szczytu. Tam nie będzie miejsca na kurtuazyjne rozmowy, lecz li i jedynie na twardą walkę o własne interesy. A w roli ministra spraw zagranicznych na szczycie zobaczymy także debiutanta, Grzegorza Schetynę. Najbardziej doświadczoną osobą w gronie będzie Rafał Trzaskowski, który jako wiceminister spraw zagranicznych ds. europejskich jest także pełnomocnikiem premiera ds. przygotowania szczytów unijnych. I tak naprawdę to jedynie po tym szczycie będzie można oceniać zagraniczne występy premier Kopacz.