Jakub Stefaniak podkreśla, że to jak szybko potrwa praca nad projektem, przede wszystkim zależy od polityka Prawa i Sprawiedliwości, który stoi na czele sejmowej komisji rolnictwa.
Stefaniak jest zdania, że po wypowiedzi Dudy powstała taka dość dziwna sytuacja, w której kandydat PiS-u na prezydenta mówi, że będzie walczył o polską ziemię i będzie pomagał rolnikom, a tak naprawdę nie wie o tym, że projekt jest już w komisji. - To jest podszyte trochę taką nutką nieczystej kampanii - mówi Stefaniak.
Przygotowany przez ludowców projekt ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego przewiduje ograniczenia w sprzedaży ziemi rolnej po 1 maja 2016 roku, czyli po zakończeniu okresu ochronnego, który Polska wynegocjowała wchodząc do Unii Europejskiej.
Marszałek Sejmu 3 lutego skierował projekt do pierwszego czytania. Ma się ono odbyć w komisji rolnictwa oraz w komisji do spraw Unii Europejskiej.
CZYTAJ TEŻ: Komorowski liderem SONDAŻU. Ogórek na podium >>>
Komentarze (27)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeNie było podejrzanych, ani tym bardziej winnych. Co więcej - nie znaleziono też dowodów, potwierdzających, by w ogóle doszło do przestępstwa. Warszawska prokuratura umorzyła więc dochodzenie w sprawie rzekomego zaginięcia dokumentów związanych z ułaskawieniem Adama S., niegdyś wspólnika Marcina Dubienieckiego.
Tymczasem zatrudniony przez Pałac Prezydencki audytor - sędzia Sądu Najwyższego - nie miał wątpliwości: "W niniejszej sprawie zachodzą okoliczności uzasadniające podejrzenie popełnienia przestępstwa, dokonanego przez podsekretarza stanu Andrzeja Dudę".
W piśmie skierowanym do Kancelarii Prezydenta RP w kategorycznych słowach stwierdził, że spośród kilku przebadanych postępowań ułaskawieniowych "istotne nieprawidłowości" pojawiły się tylko w przypadku sprawy Adama S.
Brak dokumentów podpisanych przez uprawnione osoby, brak sformalizowanego obiegu pism to wszystko - zdaniem sędziego audytora - miało kłaść się cieniem na tej sprawie i urzędowaniu Andrzeja Dudy.
Czytaj też: Umorzono śledztwo w/s. zaginięcia akt sprawy ułaskawienia Adama S.
Warszawscy śledczy nie znaleźli jednak dowodów, które mogłyby jednoznacznie uzasadnić podejrzenia w stosunku do prezydenckiego ministra (Andrzej Duda nie usłyszał nawet zarzutów w związku z tą sprawą). Zebrany przez nich materiał ujawnia jednak tajniki pracy Kancelarii Prezydenta.
Kto rekomendował Lechowi Kaczyńskiemu ułaskawienie kwidzyńskiego przedsiębiorcy? Jakimi dokumentami prezydent mógł dysponować, podejmując swoją decyzję? Kto zlecił ich przygotowanie? Do kogo trafiła prośba Adama S. o zastosowanie aktu łaski? Dziesiątki stron dokumentów oraz zeznania świadków - pracowników Kancelarii Prezydenta - odsłaniają kulisy przygotowania aktu łaski wobec Adama S.
Przypomnijmy na początek, skąd wzięło się całe zamieszanie. "Prezydent Lech Kaczyński ułaskawił kwidzyńskiego przedsiębiorcę, wspólnika Marcina Dubienieckiego" - artykuł ukazał się w "Dzienniku Bałtyckim" w marcu zeszłego roku.
Napisaliśmy, że cieniem na łasce dla kwidzyńskiego przedsiębiorcy położyło się kilka faktów .Przeciwny jej był prokurator generalny. Sam akt został wydany w stosowanym niezwykle rzadko trybie tzw. prezydenckim, a cała procedura zakończyła się w zaledwie cztery miesiące. Tak krótki okres oczekiwania na prezydencką łaskę jest w zasadzie niespotykany. Te kontrowersje spowodowały, że w publicznej dyskusji pojawiły się pytania: Czy w przypadku Adama S. prezydenccy urzędnicy dopełnili obowiązującej procedury? Czy on sam mógł liczyć na "specjalne względy" z uwagi na swoje interesy z Marcinem Dubienieckim?
Sam adwokat już po publikacji artykułu publicznie zaprzeczał, by był wspólnikiem kwidzyńskiego przedsiębiorcy. Tymczasem ich związki biznesowe były oczywiste w świetle dokumentów dostępnych w Krajowym Rejestrze Sądowym. Oświadczenie Dubienieckiego stało w sprzeczności z potwierdzonym notarialnie aktem założycielskim spółki (który również opublikowaliśmy na naszych łamach). Wynika z niego, że Marcin Dubieniecki i Adam S. na trzy tygodnie przed ułaskawieniem zawiązali spółkę.
Czytaj też: Kancelaria Prezydenta zawiadomi prokuraturę w sprawie ułaskawienia Adama S.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości z miejsca określili medialne doniesienia jako "atak na prezydenta" i próbę dyskredytacji jego osoby w opinii publicznej.
- To jest akcja dyfamacyjna wobec mojego brata - stwierdził Jarosław Kaczyński.
Tymczasem prof. Tomasz Nałęcz, doradca Bronisława Komorowskiego, od początku utrzymywał, że Lech Kaczyński jest tu poza podejrzeniami.
- Trzeba sprawdzić, czy nie doszło w tej sprawie do złamania procedury, do wprowadzenia głowy państwa w błąd, poprzez np. zatajenie jakichś informacji lub dokumentów. Tę sprawę bezwzględnie należy wyjaśnić właśnie po to, żeby nie pozostał żaden cień na wizerunku świętej pamięci prezydenta - mówił profesor. Nałęcz początkowo twierdził, że wszystkie dokumenty zostaną od razu ujawnione. Potem jednak wycofał się z tej deklaracji. Przyznał, że zmienił zdanie po rozmowie z prezydenckim ministrem Krzysztofem Łaszkiewiczem. Stwierdził, że dokumenty nie mogą zostać ujawnione ze względu na ochronę danych osobowych.
Nikt wówczas jeszcze nie wspominał, że tych dokumentów po prostu nie ma.
Kancelaria zawiadamia prokuraturę
Kilka dni po publikacji w "Dzienniku Bałtyckim" podano do publicznej wiadomości, że w Kancelarii Prezydenta odbędzie się audyt. Miał on na celu prześledzenie procedury ułaskawienia Adama S. i rozstrzygnięcie, czy w jej przebiegu nie doszło do nieprawidłowości.
Zapowiedziano wówczas, że po zakończeniu audytu powstanie dokument i jego ustalenia będą mogły zostać podane do publicznej wiadomości.
Czytaj więcej na ten temat: Ułaskawienie Adama S. pod lupą audytorów
Na kilka miesięcy zapadła medialna cisza. Przerwała ją konferencja prasowa ministra Krzysztofa Łaszkiewicza. 13 lipca 2011 r. poinformował on dziennikarzy, że audyt został zakończony, jednak jego wyniki nie zostaną przedstawione opinii publicznej. Powód? Zdaniem prezydenckich urzędników kancelarii Bronisława Komorowskiego, w wyniku kontroli powstało podejrzenie popełnienia przestępstwa polegającego na zniszczeniu albo utracie trzech dokumentów oraz pisemnej rekomendacji pracownika kancelarii.
Wszystkie te pisma miały zawierać argumenty przemawiające za ułaskawieniem Adama S. Zamiast nich znaleziono tylko ich "projekty", nazywane odtąd "notatkami" i "końcową opinią" - zachowane na twardych dyskach urzędniczych komputerów. Kancelaria zawiadomiła prokuraturę, a ta rozpoczęła dochodzenie.
Czytaj też: Kownacki i Duda zwracali się do prokuratora generalnego w sprawie ułaskawienia Adama S.
- Ostatnią osobą, która miała je w ręku, był Andrzej Duda - stwierdził na konferencji Krzysztof Łaszkiewicz, powołując się na wyniki audytu. Szczegółów nie podał, gdyż stały się one materiałem niejawnym, do wyłącznej dyspozycji prokuratora.
W sprawie ułaskawienia Adama S. znów zapadła cisza.
Co jest w zachowanych notatkach?
Obecnie w mediach nie mówi się o tej sprawie nic, chociaż w ciągu ostatnich kilku miesięcy powstała dokumentacja, która rzuca światło na tajemnicze okoliczności ułaskawienia.
„Pracownicy kancelarii doradzali prezydentowi, żeby ułaskawił skazanego przedsiębiorcę z Kwidzyna.
W prokuratorskich aktach znajdują się przygotowane przez urzędników notatki (w sumie trzy pisma) oraz końcowa opinia (które - przypomnijmy, zachowały się jako "projekty").Wynika z nich jednoznacznie, że pracownicy kancelarii doradzali prezydentowi, żeby ułaskawił skazanego przedsiębiorcę z Kwidzyna.
Czytamy w nich m.in., że Adam S. zatrudnia 100 pracowników, w tym osoby niepełnosprawne. Wyrok zaś miał spowodować utratę koncesji na świadczenie usług transportowych. To z kolei miałoby być powodem ogłoszenia upadłości i zwolnienia pracowników.
Tę argumentację podważa sędzia audytor, który między marcem a lipcem ubiegłego roku analizował te dokumenty (jak i całokształt przebiegu procedury ułaskawienia). Wnioski prezydenckich urzędników uznał za bezpodstawne. Co więcej, jego zdaniem końcowa opinia zawiera rażące błędy prawne: "Możliwość utraty przez skazanego licencji transportowej nie godziła wprost w zakład pracy chronionej, gdyż ten mógł dalej funkcjonować z wykorzystaniem transportu zastępczego. W sprawie nie wykazano, by z ekonomicznego rachunku wynikała nieopłacalność funkcjonowania tego zakładu z wykorzystaniem transportu zastępczego".
W finalnej opinii przywoływano również inną przesłankę, która miała przemawiać za ułaskawieniem Adama S. - naprawienie szkody wyrządzonej wobec PFRON (tj. zwrócenie wyłudzonej sumy pieniędzy). Takiej argumentacji nie uznaje jednak sędzia audytor: "Wszak skazany miał prawny obowiązek wyrównania szkody oraz uiszczenia opłaty i kosztów sądowych (...). Uiszczenie grzywny, kosztów oraz naprawienie szkody przez Adama S. były więc czynnościami typowymi dla skazanego i nie można nadawać im rangi okoliczności nadzwyczajnych".
Dalej sędzia dowodzi, że gdyby przedsiębiorca z Kwidzyna tego nie zrobił, poszedłby do więzienia - jak każdy skazany na grzywnę.
Kolejny argument prezydenckich urzędników dowodził, że kwidzyński biznesmen w lokalnym środowisku cieszy się dobrą opinią i czynnie bierze udział w akcjach charytatywnych.
Sędzia audytor podważa tak sformułowany argument: "Podkreślenie udzielania się działaniom charytatywnym, bez wskazania konkretnych korzyści społecznych (…) nie dowodziło osiągnięcia społecznie użytecznych celów takiego działania".
Zdaniem dokonującego audytu sędziego, nie było żadnych podstaw do przedstawienia prezydentowi pozytywnej rekomendacji wniosku o ułaskawienie.
{Przez brak "stabilności" politycznej ceny wysp w Grecji spadają na łeb na szyje. Ziemie sprzedają inwestorzy a nie państwo. Ceny wysp wystawionych na sprzedaż zredukowano o 40%. Ostatnio rząd wprowadził ułatwienia dla zagranicznych inwestorow}
Nigdy nie słyszeliśmy ze brak stabilności politycznej wymaga wyprzedawania ziemi która jest wlasnoscia narodu!? Jakie prawo maja inwestorzy żeby wyprzedawac grecka ziemię? A ułatwienia dla zagranicznych inwestorów to otwieranie drzwi obcym swoim kolesiom za grube lapowy dla siebie żeby zagarnęli kraj Grekow a ich samych albo pogonili z Grecji albo zrobili pucybutami!
To znaczy wyprzedawanie ziemi obcym!
Nawet nie wiesz kiedy a nagle usłyszysz ze nie jesteś u siebie i możesz sobie spieprzac gdzie chcesz. Nawioza Rumunow, Bulgarow żeby im służyli a krzywiącym się Grekom powiedzą WON!
To sa ZBRODNIARZE a nie Rząd !!!To sa kuglarze i niebezpieczni OKUPANCI zupełnie tacy sami jak nasz od 7 lat "NIERZĄD"!!!
Powiem wam że "PRZYSZLOSC" i jednych kuglarzy i drugich będzie tak samo tragiczna! Grecje czekaja ogromne trzęsienia ziemi żeby zrzucić tych kwiopijcow ze swego ciala! Już niedługo!!!
albo chamstwo pospolite i iluminat duda,czy wy sobie żyda upodobacie?
Myśl narodzie pierwszy lepszy profesor z dobrej rodziny ale Polskiej
mógłby reprezentować faktycznie ten kraj i nas a ci dzisiejsi kandydaci
funta kłaków nie wartują,zastanówcie się,oceńcie co się w tym cyrku
od wojny wyprawia,są w stanie zwrócić się do Rosji o oddanie ziem
polskich Rzeczypospolitej na wschodzie?zachodnie są rekompensatą
za mordy rosyjskie za ostatnie 250 lat.
Jaki ''kaczafi" ty sku...? Kto tu jest kaczafim ty PODLECU? Zamordowaliscie go, zamordowaliscie innych niewinnych a teraz swoje goowno jemu? Mordujesz sku-rwy-synie, grabisz, niewinnych oskarżasz i to on Kaczafi a nie wy, parszywce?
Kolejny "uczen" z Izraela?
Skonczysz marnie PARSZYWCU!
idź się gdzieś utop bredząca kretynko resortowa.
przy okazji.
masz to dziedziczne, czy nabyte drogą "kształcenia" na przyśpieszonych kursach w GieW?
Pasożytnicza Sitwa Leserów przeprowadzi tę ustawę w sejmie, to będzie PIERWSZY SUKCES ANDRZEJA DUDY!
Brawo, Panie Andrzeju!
Masz rację, tak właśnie trzeba postępować aby tę bandę złodziei wyeliminować z życia politycznego. Jeśli jesteś jednym z nich, to miej się na baczności.
I pewnie będize walczył z układem PO, PSL, SLD, Nowej Prawicy. Będzie budował swój układ a CBA będzie fabrykować dowody przestępstw wrogów PiS.