Podczas poniedziałkowej konferencji zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek poinformował, że prokuratura sformułowała nowe zarzuty wobec rosyjskich kontrolerów i trzeciej osoby przebywającej wówczas w wieży kontroli lotów – przypisano im przestępstwo umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym. Podstawą nowych zarzutów jest m.in. nowa opinia z zakresu fonoskopii, dotycząca wypowiedzi pracowników wieży.

Reklama

- Nie mamy wątpliwości, że intencje prokuratury są polityczne (...) Dzisiejsza konferencja też ma charakter polityczny - ocenił poseł PO Marcin Kierwiński na poniedziałkowej konferencji prasowej. - Chyba dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że ta konferencja pojawia się na tydzień przed kolejną rocznicą. Ta konferencja ma na celu polityczne podgrzewanie atmosfery wokół katastrofy smoleńskiej - dodał.

Polityk przypomniał, że kwestia odpowiedzialności rosyjskich kontrolerów lotu za spowodowanie katastrofy smoleńskiej została opisana w raporcie komisji Jerzego Millera. - Od prokuratorów nie dowiedzieliśmy się na jakiej podstawie zmienili klasyfikację zarzutów, które już wcześniej postawiła polska prokuratura - ocenił Kierwiński, który kieruje w Sejmie powołanym przez PO zespołem, który "odkłamuje", jak mówią politycy Platformy, teorie powstające wokół katastrofy smoleńskiej.

Poseł powiedział też, że podczas poniedziałkowej konferencji prokuratury nie usłyszał "jakiegokolwiek twardego uzasadnienia" decyzji o zmianie zarzutów dla kontrolerów lotu. - Mam wrażenie, że to jest najprostsza rzecz dla polskich prokuratorów do zrobienia - zmienić kwalifikację (czynu) wobec kontrolerów rosyjskich, bo ona odwraca uwagę od tych różnych nadzwyczajnych teorii i kłamstw Antoniego Macierewicza i polityków PiS - dodał Kierwiński.

W marcu 2015 r. ówczesna naczelna Prokuratura Wojskowa, która badała przyczyny katastrofy smoleńskiej postawiła dwóm rosyjskim kontrolerom ze Smoleńska zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa i nieumyślnego spowodowania katastrofy.

Reklama