W środę Sąd Najwyższy udzielił odpowiedzi na pytanie prawne związane z ułaskawieniem w 2015 r. przez prezydenta Andrzeja Dudę obecnego koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i innych b. szefów CBA m.in. obecnego zastępcy Kamińskiego - Macieja Wąsika, skazanych wcześniej nieprawomocnie za działania CBA w "aferze gruntowej" z 2007 r. SN uznał, że prawo łaski może być stosowane wyłącznie wobec prawomocnie skazanych, a jego zastosowanie przed prawomocnym wyrokiem nie wywołuje skutków procesowych.
Ryszard Petru na konferencji prasowej w Sejmie podkreślił, że jest "zbulwersowany" tym, że jest wyrok sądu, a prezydent go nie uznaje, bo jest mu nie na rękę. To jest ewidentne dzielenie Polaków na lepszych i gorszych, a co najgorsze, w tym procederze uczestniczą najwyżsi urzędnicy państwowi: prezydent Andrzej Duda, ale też premier Beata Szydło, która trzyma cały czas pana Mariusza Kamińskiego na stanowisku - zaznaczył polityk.
Odnosząc się do uchwały Sądu Najwyższego Petru zauważył też, że mamy sytuację, w której na czele CBA stoi człowiek, który nie ma do tego uprawnień. Uważam, że w tym momencie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego z urzędu powinna rozpocząć kontrolę dostępu do informacji" - mówił Petru. Jego zdaniem, Mariusz Kamiński nie powinien mieć dostępu do żadnych informacji niejawnych.
Petru odniósł się także do komunikatu rzecznika prasowego SN Michała Laskowskiego, który zaapelował do przedstawicieli władz o "powściągliwość" w ocenach orzeczeń. Nie kojarzę wcześniejszej sytuacji, w której tak ważni urzędnicy państwowi kwestionowaliby wyroki sądu - zaznaczył Petru. W jego ocenie, krytyczne oceny ze strony obozu rządzącego sugerują, że sądy nie mogą podejmować decyzji, które są wbrew interesom partii rządzącej. Polacy mają wrażenie, że rząd może sobie z wyrokami sądów robić co chce - zaznaczył Petru.