Władysław Frasyniuk był pytany w TVN24 o słowa Macierewicza, który w poniedziałek stwierdził, że były opozycjonista w sobotę w czasie miesięcznicy smoleńskiej "stanął po stronie ZOMO”.

Reklama

– Nie pamiętam takiej sytuacji, w której by Antoni Macierewicz stanął naprzeciwko ZOMO. Nie pamiętam takiej sytuacji. Powiem więcej, w biografii Macierewicza jest wiele znaków zapytania. Jego tchórzostwo jest powszechnie znane, bo pamiętamy sytuację smoleńska, kiedy nie próbował się dowiedzieć, jak zginęli jego przyjaciele, tylko przestraszony, że sowieccy żołnierze mogą także przyjść po niego, zbiegł z miejsca wypadku – powiedział Frasyniuk.

Jak dodał, nie czuje się "żadnym autorytetem". - Powiem więcej, Macierewicz i Jarosław Kaczyński to ludzie, którzy wysługują się – pewnie bezinteresownie – Putinowi. Jestem przekonany, że każde słowo Macierewicz i działanie Kaczyńskiego jest politowane kolejną butelką szampana, które otwierają służby specjalne Rosji – ocenił Frasyniuk.

W sobotę 10 czerwca wieczorem podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie kilkadziesiąt osób usiadło w poprzek jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki uczestnikom Marszu Pamięci. Policja skierowała 91 wniosków do sądu za blokowanie jezdni na drodze marszu. Wśród kontrmanifestujących był min. Władysław Frasyniuk.

Reklama

Frasyniuk, pytany w TVN24 o te wydarzenia, powiedział, że rozważa zaskarżenie działań policji na Krakowskim Przedmieściu. - Rozważam możliwość zaskarżenia działań policji jako bezprawne, zaskarżenia tego, że wobec nas, demonstrantów, użyto bezprawnie siły. Myśmy tam byli zgodnie z obowiązująca Konstytucją. To nie nasza wina, że tam postawiono policjantów - mówił.

Pytany o to, co skłoniło go do uczestniczenia w sobotnim proteście, Frasyniuk odparł, że powodem była zmiana ustawy o zgromadzeniach. - Demokracja polega na tym, że każdy, nawet wariat, ma prawo do organizowania demonstracji, ma prawo do głoszenia swoich własnych poglądów, pod warunkiem, że (...) nie zagrażają bezpieczeństwu, życiu i godności innych ludzi. W tym sensie ja także nie odmawiam prawa do tego, żeby PiS organizował miesięcznice w sprawie smoleńskiej - powiedział Frasyniuk.

- W którymś momencie Jarosław Kaczyński uznał, że partia PiS to jest taka partia jak kiedyś PZPR, która ma pełne prawo do tego, by decydować kto, kiedy i w jakim miejscu mówi (...) Dwa miesiące temu zmieniono prawo, w taki sposób, by Jarosław Kaczyński miał komfort mówienia co chce bez świadków. Bez tych, którzy nie zgadzają się z poglądami Jarosława Kaczyńskiego - mówił Frasyniuk. Jak podkreślił, był to moment, w którym "trzeba było zatrzymać dewastację prawa".

Jak podała policja, Frasyniuk odpowie za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Grozi za to nawet 3 lata więzienia. Pytany o to Frasyniuk powiedział, że jego zdaniem taki zarzut nie zostanie postawiony, ponieważ ma "polityczny ciężar gatunkowy". W opinii Frasyniuka, Jarosław Kaczyński w jego sprawie, będzie "jednym z bardziej ostrożnych polityków". "To politycy złamali prawo konstytucyjne stawiając tam policjantów" - ocenił.

Jak dodał, jeden z policjantów, który zatrzymał go podczas demonstracji, "po dwóch godzinach (...) podszedł i powiedział: "Ja pana bardzo przepraszam. Wie pan, ja jestem absolwentem Wydziału Historii, ja się o panu uczyłem. Ja po prostu pana nie poznałem"". - To pokazuje jak mało wiemy o współczesnej historii. Jaką cenę płacili nasi rodzice, za to, żebyśmy żyli w Polsce, w której moja wolność nie zagraża innej wolności - mówił Frasyniuk.