TVN24 w sobotę w materiale "Superwizjera" ujawnił wyniki dziennikarskiego śledztwa dotyczącego działalności niektórych polskich środowisk narodowych, m.in. Stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność".

Na nagraniach ukrytą kamerą są pokazane m.in. obchody 128. urodzin Adolfa Hitlera zorganizowane w 2017 r. w lesie nieopodal Wodzisławia Śląskiego. Materiał pokazuje m.in. rozwieszone na drzewach czerwone flagi ze swastykami i "ołtarzyk" ku czci Adolfa Hitlera z jego czarno-białą podobizną oraz wielką drewnianą swastyką nasączoną podpałką do grilla, która po zmroku zostaje podpalona. Widać też uczestników spotkania przebranych w mundury Wehrmachtu, wznoszenie toastów "za Adolfa Hitlera i naszą ojczyznę, ukochaną Polskę" i częstowanie tortem w kolorach flagi Trzeciej Rzeszy.

Reklama

Zdaniem szefa gabinetu premiera opozycja wykorzystuje zaistniałą sytuację, "oskarżając na przykład ministra (spraw wewnętrznych i administracji), że rozpiął parasol ochronny" i "pozwolił na zbiórkę publiczną". Jak dodał, za liberalizację ustawy o zbiórkach publicznych odpowiada PO.

Na portalu zbiórek publicznych, którego administratorem jest MSWiA, stowarzyszenie "Duma i Nowoczesność" prowadzi zbiórkę pieniędzy dla Janusza Walusia, odsiadującego w RPA karę za zabójstwo czarnoskórego lidera partii komunistycznej Chrisa Haniego. Politycy PO oświadczyli niedawno, że chcą wyjaśnień na temat niedawnej - według informacji PO - zgody resortu spraw wewnętrznych na zbiórkę prowadzoną przez "Dumę i Nowoczesność" na rzecz Walusia.

MSWiA w komunikacie wskazało, że zgodnie z ustawą z marca 2014 r. o zasadach prowadzenia zbiórek publicznych, minister spraw wewnętrznych i administracji nie wydaje decyzji administracyjnych dotyczących zgody na zbiórkę, a jedynie rejestruje zgłoszenia przekazywane poprzez formularz na portalu zbiorki.gov.pl".

Reklama

Jeżeli ktoś rozpiął parasol nad takimi podejrzanymi organizacjami, to Platforma. Ale im to nie przeszkadza, oni są w stanie oskarżyć o wszystko - stwierdził Suski w programie rozgłośni katolickich Siódma9 dodają, że stowarzyszenie "Duma i Nowoczesność" została założona w czasach rządów PO.

Suski zaznaczył przy tym, że dopóki nie ma przesłanek, że coś jest organizacją przestępczą, to nie ma podstaw, by danej organizacji nie rejestrować. Później w działalności dopiero wychodzi prawdziwa twarz takiej organizacji i kiedy została publicznie pokazana, to była natychmiastowa reakcja i ministra sprawiedliwości, i ministra spraw wewnętrznych, i premiera - powiedział szef gabinetu premiera.

Zapewnił, że ze strony rządu "żadnego przyzwolenia na tego typu działalność nie ma". Ani nazistów, ani komunistów, ani żadnych innych organizacji, które się odwołują do zbrodniczych, czy totalitarnych systemów. To będziemy ścigać z całą surowością - oświadczył.

Jego zdaniem, kontekst międzynarodowy, jak sprawa reparacji, "może wskazywać na to", że działanie stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność" to "jakaś prowokacja".

Prokuratura Okręgowa w Gliwicach prowadzi postępowanie dotyczące publicznego propagowania faszyzmu. Zostało ono objęte zwierzchnim nadzorem przez Prokuraturę Krajową. Zatrzymano już pięć osób, którym zarzucono propagowanie nazistowskiego ustroju poprzez „zorganizowanie i przeprowadzeniu 128 rocznicy urodzin przywódcy rzeszy niemieckiej, w trakcie której pochwalano, afirmowano te rządy, prezentowano i wykorzystywano emblematy, nagrania i teksty oraz inne gesty nawiązujące do symboliki nazistowskiej”.

Suski: Rozpacz i kryzys logiki w Platformie Obywatelskiej

Suski w środę w Poranku Rozgłośni Katolickich "Siódma 9" ocenił, że w Platformie obecny jest "kryzys logiki". Jego zdaniem ma to związek z głosowaniem w Parlamencie Europejskim nad rezolucją wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności, którą poparło sześcioro europosłów PO, oraz głosowaniem w Sejmie gdzie odrzucono projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017". W sprawie głosowań nad zmianami w prawie aborcyjnym w klubie PO zarządzono dyscyplinę. Za złamanie dyscypliny w klubie, Joanna Fabisiak, Jacek Tomczak i Marek Biernacki zostali usunięci z Platformy.

Suski podkreślił, że z partii wyrzucono tych, którzy "zgodnie ze swoim sumieniem nie zagłosowali za skierowaniem tej ustawy (projektu "Ratujmy Kobiety 2017") do komisji". Zwrócił uwagę, że europosłów, którzy "głosowali za sankcjami dla Polski nie ukarano, mimo że" - jak dodał - "mówiono, że będą surowe kary".

W ocenie szefa gabinetu premiera "Platforma i Nowoczesna strzeliły sobie samobójczy gol" przy okazji projektu "Ratujmy Kobiety 2017", a później "strzeliły sobie kolejny przy wyrzucaniu tej bardziej konserwatywnej części".

Jego zdaniem w samej Platformie jest teraz "rozpacz". Politycy PO "sami widzą, że się niszczą" - zaznaczył Suski. Przynajmniej część ludzi dostrzega to, że to jest początek końca - ocenił Suski.

Przyjęta przez PE rezolucja stwierdza, że sytuacja w Polsce stanowi "jednoznaczne ryzyko poważnego naruszenia wartości, o których mowa w art. 2 traktatu o UE". Deputowani wyrazili zaniepokojenie zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa. Europarlament wezwał polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych zapisanych w traktatach, inicjując jednocześnie własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 traktatu wobec Polski.

Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS; PO podzieliła się w tej sprawie, a eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Za rezolucją opowiedziało się sześciu europosłów PO, którzy głosowali "za", to: Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Różna Thun. W czwartek wiceprzewodniczący Platformy Tomasz Siemoniak zapowiedział, że zarząd PO rozważy wyciągnięcie konsekwencji wobec deputowanych, którzy poparli rezolucję.

Dwa tygodnie temu Sejm odrzucił obywatelski projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", który zakładał m.in. aborcję na życzenie kobiety do 12 tygodnia ciąży, a skierował do dalszych prac w komisji projekt, którego celem jest wykreślenie z obecnej ustawy o planowaniu rodziny przepisu, który pozwala na terminację ciąży z powodu ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu.

Lewicowy projekt przepadł, m.in. dlatego, że klub PO podzielił się podczas głosowania - większość posłów była za przekazaniem go do dalszych prac, troje posłów - Joanna Fabisiak, Jacek Tomczak i Marek Biernacki - głosowało przeciw, a 29 posłów w ogóle nie brało udziału w głosowaniu. Do tego, aby projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", nie został odrzucony, zabrakło 9 głosów. W sprawie głosowań nad zmianami w prawie aborcyjnym w klubie PO zarządzono dyscyplinę.

Za złamanie dyscypliny w klubie, Fabisiak, Tomczak i Biernacki zostali usunięci z Platformy. Przysługuje im jednak - zgodnie ze statutem PO - odwołanie od tej decyzji do sądu koleżeńskiego PO; wykluczeni politycy nie zamierzają jednak skorzystać z tego uprawnienia.