Komorowską najbardziej bolą dwie rzeczy: "wyłączenie" z pracy w czasie kadencji prezydenta, a także brak odprowadzanej składki parlamentarnej przez cały ten czas.
- Nie miałbym na myśli jakiegoś wysokiego wynagrodzenia, ale trzeba to uregulować, a już na pewno kwestię składek emerytalnych – komentuje ten pomysł szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Paulina Henning-Kloska dodaje: - To rozsądna propozycja, choć należy zastrzec, że wtedy od pierwszych dam powinno się wymagać większej aktywności. Obecnie bardzo brakuje mi głosu Agaty Kornhauser-Dudy dotyczącego praw kobiet czy łamania konstytucji.
Ten pomysł nie wszystkim się jednak spodobał - poparłaby go jednak większość partii parlamentarnych, jak zauważa "Super Express".
- Jest to ważna, ale nie najważniejsza sprawa. Lepiej w pierwszej kolejności zająć się zwykłymi obywatelkami i ich problemami - przekonuje Jan Grabiec.
- Raczej jestem na nie. Prezydent powinien stać na czele rządu i jako najważniejszy polityk zarabiać więcej niż obecnie, co mogłoby rekompensować brak wynagrodzenia dla pierwszej damy – kwituje Stanisław Tyszka z Kukiz'15.