Szef KPRM Jacek Sasin, komentując w radiowej Trójce decyzję PO o nieuczestniczeniu w uroczystości odsłonięcia pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej na Placu Piłsudskiego, powiedział: Nikt ich za uszy tam nie będzie ciągnął, tylko tyle mogę na ten temat powiedzieć. Nie chcą, to nie. Chcą dalej tę wojnę toczyć, to nie mamy na to wpływu. My rękę wyciągnęliśmy, została odtrącona. Trudno.
Prezydencki minister Andrzej Dera powiedział w sobotę, że odsłonięcie pomnika to "powinna być godna uroczystość, która łączy, bo katastrofa dotknęła wszystkie siły polityczne w naszym kraju". - Wstydem jest to, że Węgrzy zdążyli odsłonić pomnik przed Polakami, że my jako Polacy nie potrafiliśmy tego zrobić; wstydem jest to, że pani prezydent (Warszawy) Hanna Gronkiewicz-Waltz i Platforma blokowała powstanie tego pomnika, bo tu się zgadzam - ten pomnik powinien powstać dużo, dużo wcześniej i powinien łączyć a nie dzielić - powiedział Dera.
Jarosław Kalinowski z PSL powiedział, że decyzję o tym, czy przedstawiciele ludowców będą uczestniczyć w uroczystości odsłonięcia pomnika podejmie lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. - Problem jest taki tego pomnika - i na wiele lat pozostanie - że ten pomnik został zbudowany z naruszeniem prawa i na kłamstwie smoleńskim, że jest to zamach - mówił Kalinowski. - Przede wszystkim dla nas się liczy pamięć o tych, którzy zginęli i dlatego Kosiniak-Kamysz pewnie tam będzie i my też tam będziemy - dodał.
Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) zapowiedział, że nie weźmie udziału w uroczystości. Podkreślił, że "pomniki powinny łączyć a nie dzielić, powinny budować wspólnotę a nie wprowadzać podziały i podgrzewać negatywne emocje". Powiedział, że pomnik postawiono bez konsultacji w mieszkańcami Warszawy, urbanistami i architektami, zaburza koncepcję Placu Piłsudskiego i "jest zrobiony siłowo".
Posłowie PO i Nowoczesnej już wcześniej zapowiedzieli, że 10 kwietnia nie wezmą udziału w uroczystości odsłonięcia pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej na Placu Piłsudskiego. W sobotę przedstawiciele tych partii Paweł Rabiej (Nowoczesna) i Rafał Grupiński podtrzymali to stanowisko.
Rabiej ocenił, że okoliczności, w których powstał ten pomnik "rzucają się bardzo głębokim cieniem na pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej". - Jest wiele innych pomników, jest na Powązkach, są groby lokalne, także nasi posłowie będą brali udział w tych uroczystościach, które będą się odbywały lokalnie - powiedział polityk Nowoczesnej.
Grupiński ocenił w Trójce, że "jest to pomnik o wyłącznie partyjnej pamięci, jednostronnej pamięci o ofiarach katastrofy smoleńskiej, postawiony z naruszeniem prawa, wbrew decyzjom władz samorządowych Warszawy, bez w istocie uwzględnienia historycznego wyglądu tego miejsca, z zawłaszczeniem przez ministra skarbu Placu Piłsudskiego i zabrania go mieszkańcom Warszawy". Dodał, że do komitetu budowy tego pomnika "nie zaproszono nikogo spoza rodzin z kręgu środowiska PiS-u".
10 kwietnia w Warszawie zaplanowano państwowe obchody; uroczystości przygotował też stołeczny ratusz. Uroczystości państwowe rozpoczną się rano od mszy w intencji ofiar katastrofy, w kościele seminaryjnym przy Krakowskim Przedmieściu. Po mszy ma odbyć się apel pamięci przed Pałacem Prezydenckim. Po południu rozpocznie się uroczystość oficjalna z udziałem najwyższych władz państwowych, na pl. Piłsudskiego. Między innymi zostanie odsłonięty pomnik ofiar tragedii smoleńskiej oraz wmurowanie kamienia węgielnego pod pomnik prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Wieczorem zostanie odprawiona msza w bazylice Archikatedralnej; po niej odbędzie się marsz pamięci.
Organizatorem państwowych obchodów jest wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Obchody organizowane przez ratusz zaplanowano przy kwaterze smoleńskiej na Cmentarzu Powązkowskim.