Ziobro powiedział na piątkowej konferencji w Prokuraturze Krajowej, że w tej chwili prokuratura pracuje nad powołaniem międzynarodowego zespołu "wybitnych ekspertów", ale - jak dodał - jeszcze go nie powołała.

Reklama

Wśród tych osób, które są rozważane do tego zespołu są ludzie, którzy przez wiele lat zajmowali się badaniem katastrof lotniczych. Są to osoby polecane przez naszych kolegów z innych służb, m.in. prowadzimy konsultacje z zaprzyjaźnionymi organami ścigania w Stanach Zjednoczonych i konsultujemy każdą z tych osób. Prosiliśmy też polskie służby w sposób naturalny o ustosunkowanie się do każdego z kandydatów, który jest rozważany" - zaznaczył Ziobro.

Dodał, że zespół jeszcze nie został powołany, jest dopiero w trakcie kształtowania. Ale nim zostanie ukształtowany, mamy taka zasadę i zwyczaj, aby z każdym ewentualnym kandydatem, który jest rozważany (..) odbyć rozmowy. I takie rozmowy systematycznie odbywają się tak za granicą, jak i w Polsce - powiedział minister sprawiedliwości.

Jak mówił, to kolejna faza kształtowania zespołu eksperckiego. Nie jest on w żaden sposób konkurencyjny do zespołu, który funkcjonuje wokół pana (Antoniego) Macierewicza, dlatego, że cele tych zespołów są różne. Zespół pana Macierewicza rządzi się innymi zasadami, w oparciu o inną ustawę funkcjonuje - zauważył Ziobro.

Wyjaśnił, że zespól biegłych powoływanych przez prokuraturę jest wynikiem wymogów określonych w Kodeksie postępowania karnego i "służyć ma temu, żeby w sposób bezstronny i obiektywny ludzie mający autorytet na świecie, w zakresie wiedzy dot. wypadków lotniczych, mogli się wypowiedzieć".

Reklama

Formuły funkcjonowania, czy dążenia do wyjaśnienia katastrofy, ta którą nadzoruje pan Macierewicz i ta którą prowadzi prokuratura krajowa są zupełnie różnymi drogami, kierują się w związku z tym różnymi regałami, zasadami i wolałbym żeby te drogi nie były ze sobą łączone - powiedział Ziobro.

Zaznaczył, że ci biegli, którzy zostali już powołani, to biegli z laboratoriów cieszących się "międzynarodową sławą i autorytetem", m.in. z Wielkiej Brytanii i Włoch.

10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w katastrofie samolotu Tu-154 wiozącego delegację na obchody katyńskie zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński i najwyżsi dowódcy.

Według Komisji Badania Wypadków Lotniczych, która w latach 2010-11 badała okoliczności katastrofy, jej przyczyną było zejście poniżej minimalnej dopuszczalnej przy danych warunkach wysokości, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Polska komisja wskazała też na nieprawidłową pracę rosyjskich kontrolerów. Podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.

Odmienne stanowisko przedstawiła w 2017 r. podkomisja do ponownego zbadania katastrofy, powołana w lutym 2016 r. przez ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza. Według tego gremium samolot został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. Na początku lutego br. podkomisja poinformowała, że jej brytyjski ekspert Frank Taylor stwierdził, iż samolot został zniszczony wskutek eksplozji, do których doszło w lewym skrzydle i w kadłubie "w ostatnich sekundach lotu".