Dziś rano zapadanie decyzja, czy na tym posiedzeniu posłowie zajmą się korektą przepisów o SN. – Pierwsze czytanie projektu ma się odbyć na sali plenarnej, a więc w tym tygodniu – mówi Marek Ast, poseł PiS. Może do tego dojść jeszcze dziś. Wydarzenia te były jednym z powodów, dla których Małgorzata Gersdorf wróciła wczoraj z urlopu i pojawiła się w SN.
– Domagała się tego opinia publiczna i lepiej, by w momencie, gdy procedowany jest projekt dotyczący Sądu Najwyższego, I prezes była na miejscu – mówi rzecznik SN sędzia Michał Laskowski. Zapewnia, że jej powrót nie miał nic wspólnego z dyskusją na temat orzekania przez sędziego Józefa Iwulskiego w stanie wojennym. – I prezes nie zmieniła zdania co do sędziego Iwulskiego. Jej pełnomocnictwo dla niego jako pełniącego obowiązki w czasie jej nieobecności pozostaje w mocy – zapewnia Laskowski. Tymczasem prezydencki minister Paweł Mucha oświadczył, że Małgorzata Gersdorf nie mogła wrócić z urlopu, bo jako byłej I prezes on nie przysługuje.
Projekt ustawy formalnie nowelizujący przepisy o prokuraturze zawiera także rozwiązania dotyczące SN i sądów powszechnych. Zwiększa m.in. uprawnienia Krajowej Rady Sądownictwa kosztem samorządu sędziowskiego oraz daje prawo wyboru I prezesa SN dwóm trzecim sędziów SN (czyli 80 sędziom, a nie Zgromadzeniu Ogólnemu w pełnym składzie – 120 sędziom). Inne rozwiązanie uniemożliwia spowalnianie procedur konkursowych do SN przez zaskarżanie uchwał KRS opiniujących kandydatów.
Opozycja interpretuje to jednoznacznie. – Nie mam wątpliwości, że PiS będzie próbował przeprowadzić tę ustawę jak najszybciej. PiS bardzo spieszy się do przejęcia stanowisk w SN i obsadzenia go wskazanymi przez siebie sędziami, zanim Trybunał Sprawiedliwości UE wyda orzeczenie zabezpieczające zatrzymujące ustawę o czystkach w SN – mówi Kamila Gasiuk-Pihowicz, szefowa klubu Nowoczesnej.
TSUE – jeśli zdecyduje, że przyjmie skargę Komisji Europejskiej na ustawę o SN – może wydać decyzję o zabezpieczeniu pozwu najwcześniej za trzy miesiące. PiS z kolei chciałby, żeby jak najszybciej wybrany został nowy I prezes SN na mocy przepisów nowej ustawy. – Chcemy przyspieszyć wybór I prezesa. To, że rządzi prezes Iwulski, który orzekał w stanie wojennym, nie jest korzystne ani dla Sądu Najwyższego, ani dla nas – mówi Marek Ast.
Opozycja deklaruje, że będzie się starała opóźnić procedowanie projektu. – Wykorzystamy wszystkie możliwości, jakie dają regulamin i prawo, by spowolnić prace nad ustawą. Wiemy, że racjonalne argumenty nie przemawiają. Co nie znaczy, że nie powinniśmy korzystać z możliwości, jakie daje nam prawo – deklaruje Jan Grabiec z PO. Jednak o ile w PiS zapadnie decyzja, by ustawę procedować, o tyle partia rządząca ma wystarczającą liczbę posłów, by ją przeforsować, i może to być dokonane na jednym posiedzeniu. Doświadczenie poprzednich lat pokazuje, że partia Jarosława Kaczyńskiego właśnie w lipcu uchwalała kluczowe dla siebie ustawy o Sądzie Najwyższym i Trybunale Konstytucyjnym.
Ze środowiska sędziowskiego słychać głosy, że zmiany procedury konkursowej do SN – mające uniemożliwić skuteczne zaskarżanie do NSA wyborów kandydatów dokonywanych przez KRS – mogą być jedynie straszakiem. A rząd wcale nie chce ich wprowadzać w życie. – Chodzi o to, by stowarzyszenia uznały, że w takiej sytuacji nie ma sensu nawoływać do masowego zgłaszania się do konkursu. I zrezygnowały z tego pomysłu. A kiedy tak się stanie i minie już termin na aplikowanie – 29 lipca – projekt zostanie albo wycofany, albo zmieniony – mówi jeden z sędziów. – Pamiętajmy, że trwa procedura przed TSUE przeciwko Polsce, gdzie zarzuca się złamanie zasad praworządności. A wprowadzenie omawianego rozwiązania zdecydowanie nie da się pogodzić z samorządnością – dodaje sędzia.
Przypomnijmy: projekt zakłada, że by doszło do skutecznego zaskarżenia uchwały KRS o wskazaniu prezydentowi kandydatów na sędziów SN, dokument muszą zaskarżyć wszyscy uczestnicy postępowania. Wszyscy, a więc także ten, który konkurs wygrał. Warunek ten wydaje się nie tylko niemożliwy do spełnienia, ale wręcz niedopuszczalny, gdyż osoba wybrana przez KRS nie ma w tym żadnego interesu prawnego. Mówił o tym w wywiadzie dla DGP sędzia Józef Iwulski.
Nie wiadomo, jaka będzie decyzja rządzących co do losów projektu. Jednak nawet gdyby zdecydowali się na wprowadzenie przepisu w życie i tym samym dolali oliwy do ognia w sporze z KE, muszą pamiętać, że i tak sędziowie mogą ten wyścig na kruczki prawne wygrać.