Jeśli wszystkie doniesienia się sprawdzą, to Leszek Miller zostanie towarzyszem partyjnym Zbigniewa Wrzodaka w Samoobronie, Andrzej Olechowski w sukmanie będzie reprezentował chłopów z PSL, a Kazimierz Kutz wesprze na Śląsku Platformę, z którą się dotąd jako lewicowy demokrata nie zgadzał. Jeśli prawdziwa jest podstawowa doktryna materializmu dialektycznego, że ilość przechodzi w nową jakość, to przyszły Sejm może jakościowo przebić Sejm miniony. A jeśli jeszcze do parlamentu wejdzie Partia Kobiet w strojach organizacyjnych, będziemy mieć zaprawdę Sejm ze znakiem jakości Q.

Reklama

Zachęcony tym powszechnym pędem do reprezentowania społeczeństwa, wszystko jedno pod czyim sztandarem, postanowiłem także rzucić się na rynek (polityczny) i wystawić na aukcję. Chętnie wesprę jakąś partię i jest mi, wzorem wielu, dość obojętne, którą. Mam wrażenie, wsparte opinią żony, że jestem dość cyniczny na to, aby godnie reprezentować każdy kierunek polityczny, od narodowych fundamentalistów, po lewackich postępowców.

Ze swej strony oferuję pewną popularność, która może się przełożyć na głosy wyborców i pomóc zainteresowanemu ugrupowaniu w przekroczeniu bariery pięć procent, niewyparzony jęzor oraz brak wstydu i jakichkolwiek zahamowań.

Mogę z równą łatwością atakować stalinowski reżim PiS, jak i sowiecko-agenturalne korzenie LiD. Mogę potępiać antysemityzm albo wyszydzać filosemityzm. Wyśmiewać szowinizm albo kpić z europejskiego kosmopolityzmu. Mogę domagać się reprywatyzacji albo nacjonalizacji, w zależności od potrzeb. Nie będę miał żadnego problemu ani z propagowaniem podatku liniowego, ani z obłożeniem najbogatszych podatkiem sięgającym 100 procent dochodów. Mogę domagać się uległości wobec Berlina i Brukseli albo niezłomności, co kto woli.

Reklama

Mogę być za, a nawet przeciw. Mogę być prymitywem, wykształciuchem albo wyrafinowanym intelektualistą. Każdemu według potrzeb. W przypadku zmian orientacji w trakcie kadencji Sejmu zmienię bez problemów zapatrywania.

Ta autocharakterystyka pokazuje, że charakter mam odpowiedni, aby być gwiazdą nie tylko parlamentaryzmu, ale i audycji telewizyjnych. Oczekuję poważnych propozycji. Oferty proszę składać w redakcji "Faktu". Uprzedzam tylko, że za zobowiązanie do niepublikowania wspomnień gratyfikację chciałbym pobrać z góry.