Piotr Zienc najwyraźniej wie, co robi. Zdrada się mu opłaciła, bo od PSL dostał pierwsze miejsce na liście wyborczej PSL w okręgu rybnickim. Tłumaczy jednak, że rzucił legitymacją Platformy Obywatelskiej, bo ma dość układu stworzonego przez ludzi z tej partii na Śląsku.
"Osobiście bardzo mi się nie podobało, że na listy wyborcze tej partii nie wpuszczono znakomitych kandydatów z gliwickiego okręgu wyborczego - posłanki Ewy Więckowskiej i prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza" - tak wyjaśnia swoje pretensje. Za to o ludowcach Zienc ma jak najlepsze zdanie. "PSL zawsze uważałem za najbardziej obliczalną partię na polskiej scenie politycznej i postanowiłem związać się z nią na stałe" - przekonuje.
"To chyba jakiś żart" - mówi zaskoczony szef Platformy na Śląsku Tomasz Tomczykiewicz o odejściu z tej partii przewodniczącego sejmiku. Zaraz też doszukuje się powodów jego zdrady. "Przecież Zienc jeszcze tydzień temu wręcz błagał mnie, abym na listy wyborcze wziął jego żonę. Oczywiście odmówiłem. Może z tego powodu obraził się na mnie?" - głośno myśli Tomczykiewicz.
Szef PSL w województwie śląskim Marian Ormaniec zdradza, że rozmowy z Ziencem o przejściu do ludowców nie był trudne i długie. "Pan przewodniczący Zienc powiedział mi <tak> ledwie po kilku minutach rozmowy" - mówi.