Jaśkowiak powiedział w czwartek PAP, że społeczeństwo oczekuje w polityce nowych twarzy. Zapewnił też, że jako prezydent kraju byłby bardziej samodzielny niż Andrzej Duda.
Pytany przez PAP o to, kto zachęcił go do startu w prawyborach podkreślił, że w ostatnim czasie był namawiany do tego przez wiele osób. Pytano mnie, dlaczego nie chcę wyjść do tego ringu w sytuacji, gdy nadchodzące wybory są tak ważne. Od tego, kto zostanie prezydentem kraju zależy to, co będzie się działo w Polsce przez następne lata - powiedział.
Jak stwierdził, na jego decyzji "zaważyła odpowiedzialność za państwo". Jaśkowiak nie chciał jednoznacznie powiedzieć, czy do udziału w prawyborach namawiał go lider PO Grzegorz Schetyna.
Nie nazwałbym tego namawianiem. Byłem jednak na spotkaniu u Grzegorza Schetyny w dniu w którym Donald Tusk poinformował, że nie będzie startował w wyborach prezydenckich. Wsłuchałem się w to, co wówczas mówił - to też miało wpływ na moją decyzję – powiedział Jaśkowiak.
Tusk jasno wskazał, że do tych wyborów powinna stanąć osoba, która może liczyć na dosyć szerokie poparcie - nie tylko partyjne. W moim przypadku wiem, że mogę liczyć na koleżanki i kolegów samorządowców, na środowiska związane z ruchami miejskimi, na ruchy obywatelskie. Donald Tusk powiedział wyraźnie, że kandydatem powinna być osoba, która nie jest obciążona politycznie – to też było dla mnie istotne – wskazał prezydent Poznania.
Jaśkowiak ocenił, że Polacy "mają dosyć partyjniactwa", zaś Polsce potrzebny jest prezydent silniejszy i bardziej samodzielny od Andrzeja Dudy.
Jest pewna powaga urzędu prezydenta. Tymczasem wielokrotne naruszenie konstytucji przez osobę, która powinna być jej strażnikiem, podpisywanie ustaw na partyjne polecenie szefa partii, uległość wobec partyjnych decydentów, szereg różnych zachowań, które były dla Polaków szokujące tj. ułaskawienie Mariusza Kamińskiego – patrząc na to wszystko wiem, że mam jednak inne cechy i kompetencje, niż obecnie urzędujący prezydent – powiedział.
Jak podkreślił, w trakcie minionych pięciu lat rządzenia Poznaniem pokazał, że można oddzielić sympatie polityczne od prób wpływania polityków na działalność urzędu. Andrzej Duda tego nie potrafił, bo był uległy wobec polityków; nigdy nie był samodzielny – dodał.
Jaśkowiak wyraził przekonanie, że społeczeństwo oczekuje w polityce nowej twarzy. To też potwierdzają badania. Społeczeństwo nie chce osoby, która jest w tej polityce od 20 lat. Jest oczekiwanie na nowe spojrzenie, na nowy sposób działania – tak było, gdy pięć lat temu wygrywałem w Poznaniu z faworytem, ówczesnym prezydentem miasta Ryszardem Grobelnym – zaznaczył.
Przed rokiem, w ostatnich wyborach samorządowych na Jacka Jaśkowiaka zagłosowało w Poznaniu ponad 127 tys. osób; jako ubiegający się o reelekcję wygrał wybory na prezydenta miasta w pierwszej turze. Pytany przez PAP o to, dlaczego próbuje zerwać kontrakt zawarty z mieszkańcami powiedział, że liczy na to, że poznaniacy mu to wybaczą.
Nie próbuję się wymigać z tego kontraktu, ale stawka tych nadchodzących wyborów jest bardzo wysoka. Także moi koledzy samorządowcy pozawierali takie kontrakty – Zygmunt Frankiewicz w Gliwicach, czy Wadim Tyszkiewicz w Nowej Soli. Tymczasem gdyby nie ich zaangażowanie w ostatnich wyborach, nie mielibyśmy przewagi w Senacie - powiedział.
Zaznaczył, że "w ostatnich latach poznaniacy wielokrotnie pokazywali swoją obywatelską postawę – w czasie łańcuchów światła, w demonstracjach w obronie wolności mediów". Także teraz liczę na akceptację mojej decyzji przez mieszkańców Poznania – podkreślił Jacek Jaśkowiak.
Kandydata PO i KO na prezydenta 14 grudnia wskaże konwencja krajowa PO. Wcześniej zaprezentują się oni na trzech konwencjach regionalnych. Do prawyborów, poza Jackiem Jaśkowiakiem, zgłosiła się wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.