TVP podejmuje wyzwanie i deklaruje, że jest gotowa przeprowadzać kolejne przedwyborcze debaty. Spotkania mają przypominać starcie Jarosława Kaczyńskiego z Aleksandrem Kwaśniewskim. "Czekamy teraz na informacje ze sztabów wyborczych" - zapewnia wicedyrektor biura programowego TVP, Alina Lempa. I dodaje, że telewizja chętnie udostępni swoje studio i czas antenowy.

Reklama

Ale jeśli TVP będzie się chciała bardzo sumiennie wywiązać ze swojej obietnicy, już wkrótce może jej zabraknąć miejsca w programie. Bo politycy są bardzo chętni do debatowania - przynajmniej niektórzy. Donald Tusk z PO chce dyskutować i z Jarosławem Kaczyńskim, i z Aleksandrem Kwaśniewskim. Mówiło się także, że po raz drugi spotkają się premier i były prezydent.

To jednak nie koniec. Donalda Tuska do debaty wezwał Roman Giertych z LPR. Do tego spotkania lider PO się jednak nie pali. Szefowi LPR pozostaje więc potykać się z byłym premierem Leszkiem Millerem, który startuje do Sejmu z listy Samoobrony w Łodzi. Obaj politycy chcą debatować w środę o 20. Na telewizyjne występy liczy też Andrzej Lepper. Szef Samoobrony wezwał dziś do debaty byłych koalicjantów: premiera Jarosława Kaczyńskiego i Romana Giertycha. Z Donaldem Tuskiem z kolei chce rozmawiać przed kamerami Wojciech Popiela, szef UPR.

W debatach mogłoby uczestniczyć co najmniej ośmiu liderów największych partii: Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Aleksander Kwaśniewski, Andrzej Lepper, Roman Giertych, Leszek Miller, Waldemar Pawlak i Wojciech Popiela. Gdyby każdy z nich chciał dyskutować z pozostałymi jeden na jeden, to byłoby aż 28 takich spotkań. Jedno - Kaczyński - Kwaśniewski - już za nami. Jeśli telewizja zorganizowałaby takie godzinne debaty i chciała transmitować codziennie jedną, to nie wyrobiłaby się do wyborów. Potrzeba byłoby aż 27 godzin!