Wszystko zaczęło się miesiąc temu, gdy Jan Rokita ogłosił, że odchodzi z polityki. Usunął się w cień, a na scenę polityczną z olbrzymim impetem wskoczyła jego żona. Nelli Rokita. Najpierw została doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego do spraw kobiet, a w niedzielnych wyborach zdobyła mandat do Sejmu. To ona teraz bryluje na politycznych salonach. I jest tak zapracowana, że ledwo wystarcza jej doby. Z mężem spędza coraz mniej czasu. "To smutne, że w dzień wyborów parlamentarnych, gdy Nelli walczyła o miejsce w Sejmie, nie byli razem. Janek spędził ten dzień w Krakowie, ona w Warszawie" - mówi "Faktowi" pragnący zachować anonimowość znajomy pary.
Rokita traci nie tylko kontakt z żoną, ale też niedawnymi kolegami z PO. Jeszcze przed wyborami było niemal pewne, że znajdzie się dla niego miejsce w przyszłym rządzie. A teraz politycy Platformy mówią bez ogródek: musiałby się zdarzyć cud, żeby Rokita znalazł się w składzie Rady Ministrów Donalda Tuska.
Nawet najmocniejszy psychicznie mężczyzna nie wytrzymałby tak silnych ciosów. Wszystko wskazuje na to, że Jan Rokita poważnie się załamał - uważa "Fakt". Nie potrafi się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Coraz częściej sięga po papierosy, coraz więcej czasu spędza w samotności. Oby jego żona i najbliżsi przyjaciele przypomnieli sobie o nim jak najszybciej - radzi bulwarówka.