Miller wspomina tempo, w jakim powstał jego rząd po wyborach w 2001 roku. "Już jedenastego dnia po wyborach - 4 października 2001 - prezydent Kwaśniewski powierzył mi misję tworzenia rządu. Niespełna tydzień później na specjalnej konferencji prasowej przedstawiłem skład gabinetu in spe. Przyszli ministrowie nawiązali kontakt z ciągle pełniącymi swe konstytucyjne obowiązki członkami odchodzącego rządu, dzięki czemu proces przejmowania władzy odbywał się bez żadnych kłopotów. Nowa Rada Ministrów została zaprzysiężona przez prezydenta 19 października, cztery godziny po rozpoczęciu inauguracyjnego posiedzenia Sejmu i niemal natychmiast po dymisji rządu Buzka" - pisze na blogu.
Były premier nie kryje, że na tak sprawną zmianę rządu duży wpływ miał Aleksander Kwaśniewski. "Nie da się ukryć, iż ja byłem w sytuacji daleko lepszej niż Donald Tusk - choć nie obyło się bez zgrzytów. Kwaśniewski nie akceptował kandydatur Barbary Piwnik i Wiesława Kaczmarka na ministrów, choć nie miał do tego prawa. Moje <Oluś, ty nie masz tu nic do powiedzenia> przełamało wprawdzie opór, ale stało się początkiem <szorstkiej przyjaźni> i wynikających stąd kłopotów" - wspomina Leszek Miller.
Chropowata przyjaźń to niewątpliwie los, który czeka prezydenta i premiera także i w tej kadencji - pisze na swoim blogu w portalu Onet.pl były premier, Leszek Miller. Wspomina swoje potyczki z ówczesnym prezydentem, Aleksandrem Kwaśniewskim, dotyczące składu Rady Ministrów. "Cóż, powiem z własnego doświadczenia: da się z tym żyć" - pociesza Donalda Tuska.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama