"Tę sprawę traktujemy poważnie. Analizujemy teraz informacje na ten temat. Wynik tej analizy przesądzi o charakterze dalszych działań" - mówi jedynie dziennikowi.pl Tomasz Frątczak dyrektor biura szefa CBA.

Piecha, który dziś w związku z opisaną przez DZIENNIK sprawą został na własną prośbę zawieszony w prawach członka klubu Prawa i Sprawiedliwości, zapewnia, że wezwania się nie boi. "Jeśli tak będzie, stawię się w CBA. Nie mam nic do ukrycia. Złożę zeznania, bo chcę, żeby cała ta sprawa była dokładnie wyjaśniona. Wszystkie dokumenty dotyczące listy leków są w ministerstwie. Biorę za nią pełną odpowiedzialność" - mówi były wiceminister dziennikowi.pl.

Według DZIENNIKA, specyfik o nazwie iwabradyna miał trafić na listę kilka godzin po spotkaniu wiceministra z przedstawicielami koncernu farmaceutycznego Servier. Firma ta produkuje właśnie iwabradynę. Piecha twierdzi, że nie uległ lobbystom. Ale gdy sprawa wyszła na jaw, złożył na ręce premiera Donalda Tuska dymisję i poprosił Przemysława Gosiewskiego, szefa klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, o zawieszenie.

Gosiewski spełnił prośbę Piechy. Od dziś PiS-owski wiceminister zdrowia jest zawieszony. Nie wiadomo do kiedy. Prawdopodobnie do czasu, aż sprawa nieprawidłowości przy układaniu listy leków refundowanych będzie wyjaśniona.