Rzecznik Praw Obywatelskich był w poniedziałek gościem TVN24, gdzie został zapytany o apele części polityków o to, by wybory prezydenckie zostały przełożone. Odpowiadając Bodnar zaznaczył, że zdaje sobie sprawę z tego, że dyskusja na ten temat ma też charakter polityczny. Dodał jednak, że chodzi o jedno z podstawowych praw obywatelskich - "prawo zarówno bycia wybranym, jak i prawo do oddania głosu".
Zdaniem Bodnara, trudno mówić o "jakiejkolwiek rzetelnej kampanii", w sytuacji, kiedy zdecydowana większość kandydatów nie może jej w ogóle prowadzić. Po drugie - jak dodał - nie mogą zbierać podpisów.
- To wszystko wpływa na decyzję, aby myśleć o przełożeniu wyborów. Ja byłbym tutaj spokojny. Myślę, że rzeczywistość rozwinie się na tyle, że za kilka dni to będzie wręcz oczywiste, że te wybory muszą być przełożone - ocenił Bodnar.
W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki przekazał, że nie ma dzisiaj planów, by przesuwać termin wyborów prezydenckich. - Nie ma takiej konieczności - powiedział Morawiecki podczas konferencji w KPRM.
RPO był również pytany o sytuację w szpitalu wojewódzkim w Łomży. W proteście przeciwko planom przekształcenia placówki w szpital zakaźny wzięła w poniedziałek udział m.in. Bernadeta Krynicka, posłanka PiS w latach 2015-2019. Dzień wcześniej w zamieszczonym na Facebooku nagraniu skrytykowała stan przygotowań placówki do tej operacji. Jak mówiła, szpital nie ma sprzętu indywidualnego, respiratorów i pomp.
- Te sygnały z Łomży są niepokojące. To, że niektóre szpitale nie mają wystarczających środków zabezpieczających, że mamy kłopot z personelem medycznym. To wszystko tak naprawdę będzie dopiero testowane - wydaje mi się, że dopiero teraz - przez najbliższe dni będziemy poznawali, jak ta rzeczywistość naprawdę w Polsce wygląda - ocenił rzecznik.
W poniedziałek Krynicka została zawieszona w prawach członka PiS.