Misja kosztem oglądalności to idiotyzm

Andrzej Urbański powtarza w wywiadzie dla dziennika "Polska", że jeśli PO doprowadzi do uchwalenia prawa likwidującego abonament, to on jako szef TVP zacznie łamać prawo przerywając programy reklamami.

Reklama

"Nie ma menedżera, który poradzi sobie z taką stratą" - podkreśla prezes telewizji publicznej i wylicza, że odebranie abonamentu to utraty 30 proc. dochodów TVP, czyli 515 mln zł rocznie. Jednak Platforma się upiera przy swoim planie. Nie dalej jak w piątek szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski powtórzył, że abonament zniknie.

"Tyle misji, ile oglądalności" - podkreśla Andrzej Urbański. Precyzuje, że "każdy, kto będzie twierdził, że TVP ma realizować misję kosztem oglądalności jest po prostu niebezpiecznym idiotą".

Pytany o to ile misji było w cyklu programów "Przebojowa noc", którego trzymiesięczna emisja kosztowała 20 mln zł, Urbański definiuje misję jako "dostarczanie bardzo różnorodnej oferty programowej wszystkim Polakom".

Reklama

Patrycja Kotecka jeszcze pokaże, co potrafi

Prezes TVP broni wiceszefowej Agencji Informacji Patrycji Koteckiej. "Wobec pani Koteckiej przekroczono wszystkie normy, których nie powinno się przekraczać" - tak Urbański komentuje zarzuty wobec swojej podwładnej. Według mediów, dbała ona o wizerunek PiS w "Wiadomościach", pisała scenariusze programów na służbowym komputerze Zbigniewa Ziobry. Pojawiło się nawet oskarżenie, że została przeszkolona do współpracy przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Reklama

Urbański macha na to wszystko ręką. Jest przekonany, że Kotecka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa jako dziennikarka. "Pani Patrycja jest osobą, która jeszcze odegra w świecie mediów, a może nie tylko, znaczącą rolę. Tyle" - kończy ten wątek rozmowy prezes TVP.

Będą zmiany w "Wiadomościach"

Flagowy program informacyjny TVP - "Wiadomości" - zmienią oblicze. O co chodzi? To na razie tajemnica. Pewne jest tylko, że Hanna Lis nie poprowadzi "Wiadomości" od 28 kwietnia. Jednak Urbański bardzo liczy na to, że w końcu pojawi się ona na antenie telewizji publicznej. Nie ukrywa też, że dał pracę Tomaszowi Lisowi po to, by wytrącić argumenty swoim przeciwnikom.

Politycy dzwonią w sprawie pogodynek

Jeśli chodzi o telefony polityków do prezesa TVP, to tu nic się nie zmieniło. Wciąż się zdarzają. Ale dotyczą głównie ładnych kobiet - zdradza Urbański. "Prosili, żeby jakaś pani została albo żeby inną przywrócić. Ale telefony głównie dotyczyły pań od pogody" - przyznaje szef TVP.