Sonia Termion: Prezydent to według posła PO Janusza Palikota „cham”. Co pan na to?
Grzegorz Schetyna*: Palikot mówi prosto i bez ogródek, czasami przesadza, taka jest jego natura. Nie sądzę jednak, by tą wypowiedzią przekroczył granice prawa. Czekamy na decyzję prokuratury w tej sprawie. Palikot przekroczył na pewno granice dobrego smaku.
To po co za poprzednie wybryki daliście mu naganę? Zresztą jak widać nie podziałała.
Palikot dostał naganę kiedy po raz pierwszy przekroczył standardy obowiązujące w PO. Nie wiedzieliśmy wtedy, że taka sytuacji się powtórzy.
Ale kary nie musi się obawiać?
Decyzję podejmiemy po opinii prokuratury w tej sprawie. Dzisiaj każda moja wypowiedź mogłaby być traktowana jako wpływanie na jej decyzję.
W sierpniu miała nastąpić rekonstrukcja rządu. Dojdzie do niej?
Sierpień będzie dobrym momentem na ocenę, ale czy wynikać z niej będą decyzje personalne, trudno powiedzieć. Nie przesądzałbym tego, to zależy od premiera. Podczas meczu piłki nożnej nie wymienia się 11 zawodników, a nawet 8 czy 6, bo to oznaczałoby kompletną rewolucję i porażkę. Wymienia się do 3 zawodników w ciągu całego meczu, a cały nasz mecz to w przypadku rządu 4 lata.
Jeśli w sierpniu będą oceny ostrzegawcze, to do kiedy ministrowie znajdą czas na poprawę, kiedy odbędzie się następna ocena?
W rocznicę rządu. Rok to dobry czas na sprawdzenie, czy dobrze go wykorzystaliśmy.
Które resorty najgorzej sobie radzą?
Ocena należy do premiera. W kilku mogłoby być lepiej, szybciej, sprawniej. Można narzekać na Grabarczyka, ale opóźnienia w jego resorcie przed jego przyjściem były ogromne, a czasu się nie oszuka. Podobnie jest w Ministerstwie Zdrowia. Trzeba pamiętać, co w tych resortach zastaliśmy po rządach PiS.
Zapytam inaczej - czy Grabarczyk jest dobrym ministrem?
Zrobił wiele, by usprawnić funkcjonowanie ministerstwa, ale będzie rozliczany nie z tego, co uporządkował w ministerstwie, a z tego, ile zbudował dróg.
Minister Nowicki też wymieniany w prasie jako ewentualny kandydat do odwołania.
Ma przed sobą ogromne przedsięwzięcie - grudniową międzynarodową konferencję klimatyczną w Poznaniu. Trudno sobie wyobrazić, byśmy zrobili coś, co mogłoby zakłócić przygotowania.
Czy aby nie zakłócać dymisjami pracy innych resortów premier oraz pan wyręczacie niektórych ministrów? "Newsweek" napisał ostatnio, że wprowadziliście w rządzie system "by passów".
Premier odpowiada za cały rząd - również kluczowe ministerstwa. Jeżeli jestem w stanie mu pomóc, robię to. Ale dlatego, że niektóre ministerstwa - jak infrastruktura, zdrowie - są absolutnie krytyczne w sensie wpływu na funkcjonowanie rządu. Skala problemów wymaga zaangażowania nas wszystkich.
Czy to, że pomagacie w tych kluczowych ministerstwach, oznacza, że ci, którzy tam rządzą, nie są wystarczająco kompetentni?
Premier Tusk zbudował swój gabinet z bardzo kompetentnych osób. Pracujemy jako zespół, a każdemu, kto ma przed sobą ogromne zadania, trzeba pomagać.
Efektów chyba jednak nie widać, bo sondaże pokazują, że 60 proc. Polaków źle ocenia rząd. Czym się tak naraziliście?
Nasz rząd na tle poprzednich ekip w analogicznym okresie jest wyraźnie wyżej oceniany. Natomiast po słabych rządach PiS jest ogromne oczekiwanie, żeby najważniejsze sprawy w kraju działy się bardzo szybko. Mam na myśli budowę dróg, czy uzdrowienie służby zdrowia. Te sondaże traktuję jako sygnał: róbcie to szybciej, straciliśmy już wystarczająco dużo czasu. Cieszę się, że premier ma bardzo wysokie poparcie. To znak, że Polacy wierzą w to, że jego rząd spełni ich oczekiwania.
Jak się układa współpraca z koalicjantem?
Dobrze, choć zawsze może być lepiej. Kompromis oznacza, że każdy trochę ustępuje i każdy jest trochę niezadowolony.
Nie rażą pana takie sytuacje jak, opisywana niedawno, w KRUS?
Oczywiście, że rażą. Nie ma zgody na takie zachowania. I ta sprawa zostanie szybko wyjaśniona.
PSL nie chce poprzeć waszej ustawy o finansowaniu partii.
PO jest za likwidacją finansowania partii z pieniędzy podatników. Mamy w tej sprawie różne zdania, ale będziemy jeszcze rozmawiać - w Sejmie przy otwartej kurtynie.
A co z poparciem ludowców dla firmowanego przez pana resort projektu decentralizacyjnego, w tym ustawy metropolitalnej?
Cały pakiet jest już gotowy i trwają wymagane przez prawo konsultacje międzyresortowe. Wprowadziliśmy jedną istotną zmianę; dla PSL największym problemem okazała się liczba metropolii.
To ile ich będzie?
To zależy od liczby mieszkańców (chcemy, by liczyły 500 tys.) oraz od tego, jak samorządy umówią się na współpracę. Wnioski będzie opiniować MSWiA, a decydować rząd.
Działacie zgodnie z założeniem jak najwięcej władzy i pieniędzy dla samorządów. Ostatnio jednak niektóre mają kłopoty - głośno o sprawie sopockiej, donoszono też o zastrzeżeniach w PO wobec Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jesteście z niej zadowoleni?
Oczywiście. Ale pamiętajmy, że Warszawa jest trudnym projektem.
A co jeśli chodzi o sprawę sopocką - czy wina prezydenta Karnowskiego jest dla pana jednoznaczna?
Ta sprawa ma wiele tajemnic, budzi wątpliwości i chcę, by jak najszybciej się wyjaśniła. Narazie jest tylko oskarżenie ze strony osoby, która zachowuje się dziwnie. Jeśli pojawią się zarzuty, Karnowski musi mieć możliwość ich odparcia.
Nagrania nie pozostawiają jednak wątpliwości...
Ta sprawa zostanie wyjaśniona do ostatniego znaku zapytania.
Do ostatniej chwili trwały rozmowy z SLD o odrzuceniu weta do ustawy medialnej. Ciężko się rozmawiało?
Od początku chcieliśmy nowej jakości w debacie o mediach publicznych, a nie "skoku na media". Przywództwo SLD tej filozofii nie podzieliło.
Pana zdaniem to PiS i SLD chcą "skoku na media"?
Dogadanie się z Andrzejem Urbańskim i PiS-em to byłby bardzo poważny błąd lewicy. Jeśli lewica wybrałaby taką drogę, to oznacza, że nie wyciągnęła wniosków z przeszłości.
W czasie rozmów z wami podnosili postulaty wskazujące, że chcą skoku na media?
Od początku mówiliśmy SLD, że nie zgadzamy się na taką filozofię. Nie było handlu. Być może w krótkiej perspektywie przegraliśmy tę batalię, ale w długiej z pewnością ją wygramy.
Wydaje się jednak, że nie macie innej możliwości zmiany układu w mediach publicznych niż współpraca z lewicą.
Szykujemy nową ustawę medialną o nadawcach publicznych. Przy tej okazji chcemy określić model tych mediów na lata. Chcemy stworzyć większość dla poparcia modelu, która wprowadzi niepolityczny system w mediach publicznych. Z wszystkimi ludźmi, którzy są otwarci i wyciągają wnioski z tego, co się stało. Mam nadzieję, że na lewicy jest wielu takich posłów.
Gracie na rozbicie SLD?
...
Jakiej konkluzji odnowionej niedawno debaty o rozliczeniach z okresem PRL należy się po was spodziewać?
Otwarcia archiwów dla wszystkich. To nasz stary postulat, i nic się w tej sprawie nie zmieniło. Pracujemy nad konkretną koncepcją przeprowadzenia tego projektu.
Przy okazji publikacji książki IPN o Wałęsie pojawiły się głosy, że "za karę" IPN będzie miał obcięty budżet.
To nieprawda. Nie ograniczymy funduszy na badania naukowe.
* Grzegorz Schetyna, wicepremier, szef MSWiA