Premier Mateusz Morawiecki zaprosił na czwartek przedstawicieli klubów i kół parlamentarnych na spotkanie ws. relokacji migrantów. Wierzę, że łączy nas Polska, że potrafimy mówić jednym głosem w Europie. Przymusowy mechanizm relokacji jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski - oświadczył szef rządu. Obecność na spotkaniu potwierdzili przedstawiciele PiS, PSL oraz Konfederacji. Lewica i Polska 2050 mówią - nie, a Koalicja Obywatelska jeszcze nie podjęła decyzji.

Reklama

Czego można oczekiwać?

Bochenek w czwartek w PR24 pytany był, czego można oczekiwać po czwartkowych konsultacjach u premiera, skoro nie pojawią się wszystkie siły polityczne, a PSL zapowiedział, że przedstawi na nim własne propozycje.

Reklama
Reklama

Bardzo dobrze, że przychodzą politycy na to spotkanie i przychodzą również z własnymi propozycjami, bo na tym polega demokracja. Na tym polega parlamentaryzm, aby merytorycznie dyskutować, a nie tylko obrzucać się jakimiś nieprawdziwymi danymi i inwektywami, jak robi to Donald Tusk - podkreślił rzecznik PiS.

Próba zablokowania przez PiS

Dodał, że Prawu i Sprawiedliwości zależy na skutecznym zablokowaniu kolejnej próby podejścia do przymusowej migracji nielegalnych imigrantów przez Unię Europejską. Według Bochenka, akceptacja relokacji migrantów nie rozwiąże problemu, a jedynie sprawi, że pojawią się kolejne fale takiej migracji.

Pytany, czy premier jest w stanie przekonać partie opozycyjne do swojego podejścia przy założeniu, że w deklaracjach wszyscy są przeciw relokacji, Bochenek stwierdził, że politycy, "zwłaszcza PO i Donald Tusk, mówią jedno, a robią coś zupełnie innego".

Wtedy, kiedy w Sejmie podejmowana była uchwała, w której polski Sejm sprzeciwiał się polityce przymusowej relokacji nielegalnych imigrantów prowadzonej na poziomie UE, politycy Platformy wyciągnęli karty. Czyli nie chcą wyrazić swojego prawdziwego zdania, prawdziwych intencji, bo doskonale wiedzą, że mają zupełnie inne zamiary - ocenił rzecznik PiS.

Polska gotowa na pozew do TSUE

W piątek, 30 czerwca, na konferencji po szczycie UE w Brukseli premier Mateusz Morawiecki powiedział, że w razie próby przełamania konkluzji Rady Europejskiej z 2018 r. ws. relokacji, Polska jest gotowa przygotować pozew do TSUE. Wskazał, że Polska stoi na stanowisku, że jedyną obowiązującą regulacją jest właśnie to postanowienie Rady Europejskiej z roku 2018.

Konkluzje unijnego szczytu z czerwca 2018 r. mówią wyraźnie, że migranci trafiający na terytorium UE mają być kierowani do ośrodków utworzonych w państwach członkowskich "wyłącznie na zasadzie dobrowolności", gdzie dochodziłoby do rozróżnienia między nielegalnymi migrantami, którzy musieliby opuścić UE, a tymi którzy potrzebują ochrony międzynarodowej. Konkluzje te mówią też, że "w kontekście tych ośrodków (…) relokacja i przesiedlenie będą miały charakter dobrowolny".

Przymusowa zapłata

Unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson, która odwiedziła we wtorek włoską wyspę Lampedusa, na którą przybywają setki migrantów z Afryki Północnej, oświadczyła zaś podczas konferencji prasowej, że "jeśli jakieś państwo nie zaangażuje się w relokację migrantów, musi płacić nie tylko krajom, które są pod presją, ale także krajom trzecim".

Słowa te padły kilka dni po udzielonym TVN24 wywiadzie, gdzie Johansson mówiła, że tzw. pakt migracyjny, czyli unijne porozumienie w sprawie relokacji migrantów, nie ma charakteru przymusowego.

W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum

Autor: Adrian Kowarzyk