"Nigdy nie zamierzaliśmy protestować na grobach kolegów, bo pomnik pomordowanych stoczniowców jest ich grobem" - zaczął dość ugodowo przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek.
Poseł PO Sławomir Nitras przyznał, że wierzy Śniadkowi, ale nie ma już wiary w to, że stoczniowcy z komisji zakładowej zachowaliby się tak jak szef "Solidarności".Śniadek zauważył wtedy, że stoczniowcy zostali skrzywdzeni w Warszawie - gdy starli się z policją podczas demonstracji przed zjazdem Europejskiej Partii Ludowej. I wtedy głos zabrał Władysław Frasyniuk.
>>>4 czerwca - kłótnie, chaos i rozgoryczenie
Oskarżył związkowców o to, że podczas demonstracji krzyczeli o wieszaniu ludzi. "My nigdy tak nie krzyczeliśmy. Daliśmy komunistom drugie życie" - mówił, przy czym odwołał się do przyśpiewki "A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści", którą nazwał żartem. Mówił też, że nie ma nawet porównania między protestem w Warszawie, a tymi z okresu stanu wojennego.
Jego zdaniem, zabito atmosferę 4 czerwca. "Mam o to pretensję do premiera Tuska" - powiedział Frasyniuk, przy czym dodał, że rozumie obawę premierta przed kompromitacją Polski, do której doszłoby w razie wybuchu zamieszek podczas uroczystości. Frasyniuk powiedział, że co roku organizowane są marsze żywych. Są na nich też faszyści i pokazują swoje transparenty. "I kogo pokazują stacje telewizyjne?" pytał Frasyniuk i zaraz odpowiedział, że "15 faszystów".
Te porównania zabolały związkowców, którzy byli na sali. Zarzucili, Frasyniukowi, że z nich drwi. Mówili, że bronią od lat pomnika stoczniowców i nie dopuścili na przykład do happeningi SLD przed pomnikiem. "Szkoda, że dwa lata temu nie obroniliście tego miejsca przed wiecem PiS" - zauważył Nitras. Ale najbardziej zdenerwował się poseł Tadeusz Cymański. Zwłaszcza porównaniem protestów związkowców do pikiet faszystów.
"Odwołując uroczystości premier zaskoczył własnych ludzi. Nie dano szansy autorytetom. Gdybyście zaufali kościołowi i związkowcom, i gdyby doszło do zamieszek, to oni byli by skompromitowani. Jeśli nie wierzycie autorytetom, to jesteście marni" - powiedział Cymański do posła Nitrasa.
>>>Abp Głódź: Na mszę zapraszam wszystkich
"Dlaczego pan pokazuje na mnie palcem?" - pytał Nitras.
"Bo jestem wkurzony" - wypalił Cymański.
"Na miesiąc przed tymi uroczystościami Tadeusz Mazowiecki nie ma zaproszenia, Lech Wałęsa nie ma zaproszenia, przewodniczący Solidarności nie ma zaproszenia. To organizacyjna klapa" - mówił Frasyniuk, po czym porównał dyskusje polityków na temat 4 czerwca do "szczekania psów". "Zabiliśmy to święto. Wszyscy" - mówił Frasyniuk.