NIK przeprowadziła kontrolę z wykonania budżetu państwa w roku 2008. Sprawdzono m.in. wszystkie ministerstwa. Kontrolerzy znaleźli poważne nieprawidłowości tylko w jednym resorcie - tym, który kierowany jest przez Ewę Kopacz.
>>>Rząd szuka oszczędności w szpitalach
"Rzeczpospolita” dotarła do szczegółów tego raportu. NIK zarzuca Ministerstwu Zdrowia, że w ubiegłym roku wydało bez podstawy prawnej 300 mln złotych na dofinansowanie szpitali. Chodzi o program "Wzmocnienie bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli", którego celem jest dofinansowanie zadłużonych szpitali. Według NIK nie było przepisów, które upoważniałyby ministra zdrowia do wydawania tych pieniędzy. Ale zastrzeżenia izby wzbudził też sposób rozdziału pieniędzy.
"Środki finansowe przyznano szpitalom bez realnego planu naprawczego i kontroli nad ich wykorzystaniem" - podkreśla Jacek Jezierski, prezes NIK.
Jak broni się koalicja rządząca? Obrała stary sprawdzony sposób. Winę zrzuca na PiS. "Ten program opracowała jeszcze ekipa Zbigniewa Religi" - mówi "Rz" posłanka Joanna Mucha (PO) z Komisji Zdrowia. "I wtedy również był on realizowany, choć brakowało unormowań prawnych. A minister Kopacz, która objęła resort jesienią 2007 roku, stanęła przed wyborem: albo odstąpi od jego realizacji i kilka szpitali upadnie, albo będzie go kontynuowała bez przepisów. Wybrała to drugie rozwiązanie z pełną świadomością konsekwencji."
"Realna pomoc dla szpitali jest ważniejsza niż biurokratyczne przepisy - tak minister zdrowia Ewa Kopacz w rozmowie z RMF FM odpiera zarzuty Najwyższej Izby Kontroli."Kontynuowałam realizację programu po poprzednikach, czyli kierownictwie PiS".
Według minister, pieniądze wydano w sposób przemyślany. "Było to zabezpieczenie wielu szpitali przed wejściem komorników, ewentualnymi ewakuacjami pacjentów i upadłością" - twierdzi Kopacz. Takie argumenty nie przekonują inspektorów NIK. Minister zdrowia uważa sprawę za zamkniętą i nie ma zamiaru się z niej tłumaczyć nawet premierowi, chyba że zostanie do tego zmuszona.