Otrzymałem informację od dyrektorki mojego biura o mężczyźnie, który przyszedł tam w piątek rano. Wyzywał mnie, potem panią dyrektor. Następnie wyciągnął nóż i zaczął jej grozić. Postraszony natychmiastowym wezwaniem policji, uciekł. Nie będzie akceptacji dla takich zachowań. Jedziemy teraz na policję i mamy nadzieję, że zrobi ona wszystko, by ująć sprawcę - powiedział PAP Kwiatkowski.
Jak wynika ze słów Martyny Stasiak, która prowadzi biuro K. Kwiatkowskiego przy ul. Więckowskiego w Łodzi, tuż po jego otwarciu pojawił się mężczyzna w wieku ok. 40 lat.
Wyzwiska i groźby
Najpierw zaczął wyzywać mojego szefa od zdrajców Polski. Wyrzucał z siebie także inne epitety, których ze stresu już nie pamiętam, bo po raz pierwszy w swoim życiu zawodowym przeżyłam taką sytuację. Później zaczął wyzywać mnie, a potem wyjął nóż i zaczął nim wymachiwać. Od razu podbiegłam do biurka, wzięłam telefon i powiedziałam, że dzwonię na policję. Wtedy napastnik uciekł - zrelacjonowała.
Jak dodała, biuro jest chronione i już o godz. 8.29 dotarł do niej sygnał od ochrony, że włączył się w nim alarm. Jej uwagę zwróciły drzwi wejściowe - wyglądały jakby ktoś wcześniej szarpał za klamkę.
W biurze nie ma monitoringu, jednak senator liczy na to, że ma go pobliski Teatr Nowy. Będziemy prosili, aby policja skorzystała ze wszystkich możliwości ustalenia sprawcy - zaznaczył Kwiatkowski.
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska