Informację taką podał Presserwis. W ubiegłą środę Chlasta swój przegląd zaczął od informacji w gazetach na temat rocznicy wybuchu II wojny światowej. "70 lat od wybuchu II wojny światowej Westerplatte broni się nadal, a my opowiadamy światu o naszej heroicznej i tragicznej historii. Szkopuł w tym, że na co dzień o tej historii opowiada telewizja publiczna, w której za sprawą PiS prezesem jest były neofaszysta. Pytanie jest takie, czy tak być powinno? Co w takiej chwili czuje Marek Edelman?" - pytał dziennikarz.

Swoją wypowiedzią wprowadził w zakłopotanie prowadzącego poranny magazyn Włodzimierza Szaranowicza, który próbował zmienić temat. Nagranie szybko stało się przebojem internetu, było opisywane przez gazety, pokazywały je stacje telewizyjne.

Teraz zapadła decyzja, że autorskie przeglądy prasy prowadzone przez Chlastę, Michała Ogórka, Michała Karnowskiego oraz Roberta Leszczyńskiego w ogóle znikną z programu. Alicja Resich-Modlińska, szefowa programów porannych i form studyjnych w TVP 2, zapewnia, że decyzję podjęła samodzielnie, bez konsultacji. "Stacja nie wywierała na mnie żadnego nacisku w tej sprawie" - twierdzi w rozmowie z DZIENNIKIEM. Dodaje, że mówienie, iż decyzja w tej sprawie „przyszła z góry” jest niewłaściwe. "To sugeruje, że pracujemy w jakiejś opresyjnej, cenzorskiej instytucji, co z mojej pozycji redaktor naczelnej programu jest nieuzasadnione" - mówi.

Teraz przeglądy prasy w „Pytaniu na śniadanie” będą prowadziły dziennikarki "Panoramy". "Od jakiegoś czasu uważałam, że autorskie przeglądy nie mieszczą się w formule <Pytania na śniadanie> i się nie sprawdzają. Wskazywały na to także badania oglądalności. Notowaliśmy spadek widzów w czasie trwania przeglądów, także autorstwa Grzegorza Chlasty" - uzasadnia Resich-Modlińska.



Sam Chlasta nie chce komentować decyzji szefostwa "Pytania na śniadanie". "Poproszony o autorski przegląd prasy zrobiłem to" - mówi jedynie. We wcześniejszych wypowiedziach prasowych tłumaczył jednak, że zaplanował, w jaki sposób rozpocząć prezentację przeglądu. Na korytarzach gmachu telewizji publicznej przy ul. Woronicza jego wystąpienie spotkało się z różnymi reakcjami. Ci, którzy nie przepadają za prezesem TVP, przyjęli je z zadowoleniem. Pojawiają się także głosy, że łatwo jest teraz atakować Farfała, gdyż ten zostanie za chwilę odwołany. "Odwaga staniała. Każdy nosi pluszowy krzyż" - mówi jeden z pracowników telewizji publicznej.

Przypadek Chlasty nie jest pierwszy w TVP. W lipcu publicysta "Faktu" Łukasz Warzecha chciał w TVP Info przedstawić okładkowy materiał ze swojej gazety z młodym Farfałem w geście nazistowskim. Wydawca się nie zgodził i przegląd został zdjęty z anteny.

Reklama

p

ANNA NALEWAJK: Piotr Farfał zostanie wkrótce odwołany? On sam twierdzi, że porządzi jeszcze ponad rok.
PROF. EWA NOWIŃSKA: Jest nas dziewięć osób. Dopiero na zebraniu będę wiedziała, jakie jest nastawienie rady.

A pani zdaniem? Reprezentuje pani ministra skarbu, czyli właściciela spółki.
Odpowiem na okrągło, bo ważę słowa. Jeżeli będzie wspólna negatywna ocena działań prezesa Farfała, to zapewne go odwołamy.

Czy rozmawiała pani o tym z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem?
Jeszcze nie. Jest poinformowany o tym, że rada została zwołana i jaki jest porządek obrad. Mam nadzieję się z nim spotkać jeszcze przed posiedzeniem.

Kiedy zbierze się nowa rada nadzorcza?
Ja mam nadzieję i nie widzę powodu, by miała się nie odbyć 16 września.

Czyli nie spotkacie się, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, przed tym dniem?
Są wątpliwości prawne, czy rada może spotkać się wcześniej, w sytuacji gdy posiedzenie zostało zwołane. A zarząd zwołał je na 16 września. Gdyby sąd podzielił te wątpliwości, uchwały podjęte na takim posiedzeniu nie zostałyby uznane. Mogłyby być uznane za nieważne.

KRS panią jako jedyną wpisał, reszta członków rady nadzorczej nie funkcjonuje w rejestrze. Czy to nie przeszkodzi funkcjonowaniu rady nadzorczej?
To nie ma żadnego znaczenia. Rada nadzorcza nie musi zostać wpisana do rejestru, żeby funkcjonowała, wówczas gdy spółka istnieje na rynku. To tylko gdy powstaje nowa spółka, rada musi zostać wpisana do KRS. Jesteśmy prawidłowo powołani.

To skąd takie wątpliwości prawne podnoszone przez obydwie strony konfliktu?
Przepisy zawsze pozostawiają jakieś pole do dywagacji, ale moim zdaniem wszystko odbyło się jak należy. Posiedzenie rady nadzorczej powinno się odbyć 16 września, i wpis do KRS nic tu nie ma do rzeczy.

Ale obie strony szukają kruczków prawnych. Szczególnie prezes Piotr Farfał w tym celuje. Zwraca się do MSWiA, by ustalić liczbę i nazwiska osób, które zasiadają w radzie nadzorczej TVP.
Ja ciągle mam wrażenie, że w klocki to należy skończyć się bawić w wieku lat sześciu. A potem trzeba już traktować życie poważnie. A to są moim zdaniem działania niepoważne i nieprzyzwoite. Ja jestem poza tą zabawą.

Ale widzi pani taką możliwość, że nie zbierzecie się 16 września?
Nie wiem, czy jeżeli rada się nie zbierze, to będzie dla spółki bardzo źle, trochę źle czy w ogóle bez znaczenia. Musimy się spotkać, bo taki jest nasz statutowy obowiązek. I to przynajmniej raz na miesiąc. A zadaniem zarządu jest umożliwienie funkcjonowania radzie nadzorczej. Nie potrafię powiedzieć, czy działania pana prezesa są złe dla spółki, czy są efektem normalnych działań gospodarczych.

Podziela pani opinię, że Farfał nie powinien przeprowadzać zwolnień grupowych lub podpisywać ważnych umów, gdy nie ma rady nadzorczej?
Nie mam dokumentacji na temat skutków ekonomicznych podejmowanych działań. Wiem jedno: że prezes powinien mieć przed oczami własną odpowiedzialność z tytułu podejmowania decyzji, które szkodzą spółce.

Ale prezes Farfał twierdzi, że nie musi się was pytać o zdanie, na przykład w kwestii platformy cyfrowej.
Ma rację, nie musi. To on zarządza, on jest szefem. Ale my nadzorujemy, kontrolujemy jego działania. Nie jest tak, że odpowiada tylko przed Bogiem i historią.

*Ewa Nowińska, profesor prawa UJ, w radzie nadzorczej TVP reprezentuje ministra skarbu