Były w tej luźnej rozmowie momenty, gdy Małgorzata Domagalik zdawała się flirtować z Jarosławem Kaczyńskim. Spytała na przykład, co życzyłby sobie na stole, gdyby zaprosiła go na kolację. "Jaką zupę podać?" - dociekała dziennikarka.

"Czy koniecznie musi być zupa?" - odparł prezes PiS. "Strasznie lubię lokalne specjały. Potrafi pani robić potrawy z kartofli? Wypieczone baby, kiszki. Nie można ich jeść bez mocniejszego trunku, bo wtedy szkoda" - dodał. Nie pozostał też dłużny w wymianie uprzejmości. "W przerwie reklamowej powiedziałem pani, że dużo lepiej pani wygląda niż na zdjęciach" - śmiał się, pytany o to przez Małgorzatę Domagalik.

Reklama

>>>Oto pięć najważniejszych kobiet szefa PiS

Jarosław Kaczyński chętnie wspominał dzieciństwo spędzone z bratem Lechem. "Na podwórku koledzy nazywali mnie <hetman>. Interesowałem się boksem. A mój brat, mimo skromnej postury, był dobrym bramkarzem. I to w piłce ręcznej, gdzie piłką można zabić" - opowiadał w TVN24.

Reklama

"Jak zapamiętał pan ojca? W czym jest pan do niego podobny" - interesowała się dziennikarka.

"Ojciec miał inny charakter. Był bardzo asertywny i bardzo twardy, w innym sensie, w dążeniu do celu. Ja w kontaktach z ludźmi jestem dosyć spolegliwy" - wyznał Jarosław Kaczyński i przyznał, że jego ojciec był przeczulony na punkcie zdrowia swoich dzieci. "To wynikało z tego, że jego brat Piotr zmarł na dyfteryt w dzieciństwie, a jego siostra na zapalenie ślepej kiszki w 1938 roku, na pierwszym roku studiów. Nie było interwencji lekarskiej na czas. Siostrę znał i bardzo kochał. Nie jestem hipochondrykiem" - dodał, pytany czy też jest tak wrażliwy na punkcie chorób.

>>>Kaczyński: Mój ojciec nie był komunistą

Reklama

W tej rozmowie skutecznie udało się uniknąć polityki. Za to roiło się w niej od osobistych wyznań Jarosława Kaczyńskiego. Dziennikarkę interesowało przede wszystkim, jaki prywatnie jest prezes największej opozycyjnej partii w Polsce. "Czasem kładę się o trzeciej w nocy, poprawiam artykuły, czytam dokumenty. Słucham romantyków - dostałem niedawno płytę z kompozycjami Beethovena, Mendelhsona, Griega" - mówił szef PiS. "Lubię od czasu do czasu być sam, ale samotności nie odczuwam" - przekonywał.

Chętnie opowiadał też o swoim towarzyszu i ulubieńcu - Aliku. "To przeciętny kot. Znalazłem go na bocznej szosie, gdy musiałem jechać objazdem. Zobaczyłem, że przejechany przez samochód zwierzak rusza ogonem. Zatrzymaliśmy się i tak już minęło 10 lat" - opowiadał prezes PiS, poproszony o scharakteryzowanie Alika. "Ma jedną cechę. Ponieważ po tym wypadku jest mocno pouszkadzany i ma pełno drutów w sobie, jego ogon jest nieczuły i zawija się, jak u psa kundla. Poza tym to normalny kot, choć z tych, co lubią drapać" - dodał.

>>>Jarosław Kaczyński: Śpię z kotem

"Jakie kobiety się panu podobają? Wysokie?" - padło w pewnym momencie pytanie. "Sympatyczne i inteligentne. Z wysoką kobietą jest kłopot, bo ja nie jestem wysoki" - żartował Jarosław Kaczyński. "Dobrze, jak mają jakiś życiorys. Bardzo cenię sobie koleżanki z polityki. Na polskich ulicach roi się od ładnych kobiet. Jest ich taka ilość, że to zupełnie coś niebywałego" - dodał.

Z kolei na pytanie, czy wzrost jest dla niego ważny, tak jak na przykład dla prezydenta Francji, który chodzi w pantoflach na obcasach, prezes PiS odparł wyraźnie zadowolony: "W tej chwili nic nie zmienię. A tego problemu nie odczuwam, nie mam takich ambicji, żeby z Carlą Bruni...".

Na koniec Małgorzata Domagalik poprosiła Jarosława Kaczyńskiego, by zdementował któryś ze stereotypów na swój temat. "Mówiono o mnie często, że jestem człowiekiem, który kocha władzę dla władzy. Chcę rządzić, bo mam pewną wizję Polski. Nie jestem mściwy, nie jestem kłótliwy, nie jestem agresywny" - podsumował prezes PiS.