W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Mariusz Kamiński broni swego niedawnego podopiecznego, któremu zarzuca się nieetyczne postępowanie podczas operacji specjalnych (chodzi o oskarżenia o próby uwiedzenia telewizyjnych i politycznych celebrytek, by je kusić do złego, a następnie zamknąć).
"Wokół jego osoby pojawia się mnóstwo pomówień i podłych insynuacji. W rzeczywistości mamy do czynienia z niezwykle doświadczonym funkcjonariuszem państwa polskiego od lat realizującym wymagające najwyższego profesjonalizmu i zaangażowania operacje specjalne" - powiedział Kamiński "Rzeczpospolitej".
"Operacje te m.in. miały charakter zwalczania międzynarodowych grup przestępczych i realizowane były z udziałem funkcjonariuszy służb innych państw. Dotyczyły one handlu narkotykami i przemytu" - dodał Kamiński.
Na pytanie, co grozi zdekonspirowanemu agentowi, Kamiński odpowiedział: "Zważywszy, że wcześniej brał on udział również w rozbijaniu siatek handlarzy narkotyków, musimy się liczyć z zagrożeniem jego życia".
"Z tego człowieka robi się bawidamka i lowelasa. To ocena skrajnie niesprawiedliwa" - tak Mariusz Kamiński ocenia agenta "Tomka". Były szef CBA martwi się o jego życie. "Zważywszy, że wcześniej brał on udział w rozbijaniu siatek handlarzy narkotyków, musimy się liczyć z zagrożeniem jego życia" - dodał.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama