To był wielki dramat. Świadkowie, którzy widzieli, jak lawina błota grzebie autobus pełen ludzi pod wzgórzem w meksykańskim stanie Puebla, robili co w ich mocy, by ich ocalić. Nie zdołali. Nim komukolwiek udało się wyjść z pojazdu, ze wzgórza zeszła kolejna lawina, grzebiąc auto jeszcze głębiej w gęstej mazi.
Na miejsce natychmiast wysłano ekipę ratowników z pobliskiego miasta Tehuacan. Spod błota, jak mówi szef służb German Garcia, nie dochodziły żadne oznaki życia. A ratownicy nie mieli szans na szybkie odkopanie autobusu. "Gdy próbowaliśmy tio robić, znów osunęła się ziemia" - mówi Garcia.
Lawinę spowodowały potężne opady lejącego w Pueblo od wielu dni deszczu, który podmył wzgórze. Pech chciał, że rozmyta ziemia osunęła się niżej akurat w chwili, kiedy pod górą przejeżdżał autobus.