Według środowych relacji mediów, pilot przespał ponad połowę lotu i obudził się zdezorientowany, gdy nadszedł czas lądowania. "Hindustan Times" podał, że po odczytaniu zapisów czarnych skrzynek okazało się, że serbski pilot, Zlatko Gluszica zareagował za późno i nie przeprowadził wielu przewidzianych procedurami czynności podczas lądowania. Urządzenia w kabinie pilotów zarejestrowały chrapanie pierwszego pilota i jego głęboki oddech.
Drugi pilot H.S.Ahuwalia ostrzegał Gluszicę przed lądowaniem w ostatniej chwili i proponował, aby ponowić próbę podejścia do lotniska.
Samolot leciał z Dubaju i rozbił się, podchodząc do lądowania na lotnisku we wschodnich Indiach. Maszyna zdążyła już dotknąć ziemi, gdy zboczyła z pasa. Po przebiciu ogrodzenia lotniska uderzyła w drzewa i stanęła w ogniu.
Pierwszy pilot spędził w powietrzu ponad 10 tysięcy godzin, a drugi pilot - 3600.
Podobny, lecz nie tak tragiczny w skutkach przypadek wydarzył się przed dwoma laty na lotnisku w Bombaju, gdy samolot minął port lotniczy, gdyż obydwaj piloci zasnęli podczas lotu. Gdy pracownikom wieży kontrolnej udało się obudzić pilotów za pomocą specjalnego systemu dźwiękowego, samolot, prowadzony przez autopilota, znajdował się już 320 km od miejsca przeznaczenia.
Wiele linii lotniczych pozwala pilotom na sen w czasie długich międzynarodowych lotów. Śpi oczywiście tylko jeden pilot, ten bardziej zmęczony, a stery przejmuje w tym czasie drugi pilot. Podczas lotów krajowych taka praktyka jest zabroniona.