Andriej Worobiow, wiceprzewodniczący Dumy Państwowej i szef frakcji Jedna Rosja, zapowiedział, że ugrupowanie, którego liderem jest premier Władimir Putin zostanie poddany operacji zmiany nazwy i wizerunku.
Wszystko, co wiąże się ze wzmacnianiem naszych pozycji, w tym jakaś forma rebrandingu, nowe chwyty, nowe sposoby działalności politycznej, bez wątpienia zostanie przez nas zastosowane - oświadczył Worobiow.
Nasze zadanie, to nie stać w miejscu. W przeciwnym razie pozostaniemy w tyle, a tego dopuścić nie można - dodał polityk.
"Izwiestija", powołując się na źródła w Jednej Rosji, poinformowała, że we władzach partii rozpoczęła się dyskusja na temat przyszłości ugrupowania. Gazeta przekazała, że pod uwagę branych jest kilka scenariuszy - od stosunkowo umiarkowanych po radykalne.
Należąca do Jednej Rosji znana socjolog Olga Krysztanowska potwierdziła, że jednym z rozważanych wariantów jest zmiana nazwy ugrupowania i wymiana kilku przywódców. Rebranding, niewątpliwie, będzie. Trzeba wyciągnąć wnioski z błędów i opracować sensowną ideologię. Powinien też pojawić się lider - oznajmiła, zauważając, że obecnie nie jest jasne, kto kieruje partią - Putin, prezydent Dmitrij Miedwiediew czy poprzedni przewodniczący Dumy Państwowej Borys Gryzłow.
Z kolei zastępca sekretarza generalnego Jednej Rosji Jurij Szuwałow dopuszcza możliwość podziału ugrupowania na trzy frakcje: liberalną, społeczną i "patriotyczną", czyli de facto nacjonalistyczną. Jego zdaniem, może to nastąpić już jesienią tego roku.
Cytowany przez "Izwiestija" anonimowy przedstawiciel Jednej Rosji utrzymuje, że możliwa jest nawet likwidacja partii i utworzenie w jej miejsce kilku formacji politycznych.
Inny scenariusz to utworzenie nowej partii na bazie Ogólnorosyjskiego Frontu Narodowego, który stanowi zaplecze Putina w jego kampanii prezydenckiej. Skupia on sterowane z Kremla organizacje kombatanckie, młodzieżowe, kobiece, związkowe i biznesowe. Koalicji tej przypadła 1/3 miejsc na listach Jednej Rosji podczas grudniowych wyborów do Dumy Państwowej.
Obecny ferment w Jednej Rosji jest konsekwencją gwałtownego spadku popularności tej partii, co najdobitniej pokazały grudniowe wybory parlamentarne.
Centralna Komisja Wyborcza podała, że Jedna Rosja, której listę wyborczą tym razem otwierał Miedwiediew, zdobyła 32 mln 379 tysięcy głosów, czyli 49,32 procent. Przełożyło się to na 238 mandatów w 450-miejscowej Dumie, to jest większość absolutną. W poprzednich wyborach w 2007 roku na ugrupowanie Putina głosowało 44 mln 714 tys. wyborców, co dało jej 315 mandatów, czyli większość kwalifikowaną. W ciągu czterech lat Jedna Rosja straciła więc aż 12,33 mln wyborców i 77 miejsc w Dumie.
Mimo to opozycja zarzuciła władzom fałszerstwa wyborcze. Według niektórych ekspertów, rezultat Jednej Rosji został poprawiony o 10-15 procent.
Po wyborach przeciwko oszustwom demonstrowały na ulicach Moskwy i innych miast tysiące osób. Największe akcje protestacyjne odbyły się 10 i 24 grudnia w stolicy. W tej pierwszej wzięło udział 25 tysięcy, a według niektórych źródeł nawet 40 tysięcy ludzi; w drugiej ponad 60 tysięcy osób. W ubiegłą sobotę nastąpił ciąg dalszy tych wystąpień. W Moskwie na ulice wyszło około 50-60 tysięcy stronników opozycji.
Opozycjoniści, nazywający Jedną Rosję partią oszustów i złodziei, zapowiedzieli kontynuowanie protestów. Domagają się odejścia Putina i zreformowania systemu politycznego, a następnie rozpisania nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.