Wystarczyło kilka sekund, a całe kondygnacje dziewięciopiętrowego bloku w Astrachaniu w Rosji runęły w chmurze pyłu. Takie spustoszenia poczyniła silna eksplozja na jednym z niższych pięter.
Służby podejrzewają, że do tragedii doprowadził mężczyzna mieszkający na drugim piętrze, który wielokrotnie groził, iż popełni samobójstwo. Astrachańscy prokuratorzy wspominają, że nie raz odkręcał kurki w kuchence gazowej.
W szpitalach leży osiem najciężej rannych osób, w tym mała dziewczynka. Poszukiwanych jest wciąż jedenaście osób.