Na Ukrainie przedstawiciele opozycji i władz obarczają siebie nawzajem odpowiedzialnością za rachunek wystawiony przez Gazprom. Rosjanie zażądali 7 miliardów dolarów za niedobór gazu w zeszłym roku.



Reklama

Przedstawiciele rządzącej Partii Regionów twierdzą, że za rachunek wystawiony przez Gazprom odpowiada Julia Tymoszenko, która podpisywała kontrakt gazowy w 2009 roku. Zapisano tam, między innymi, że strona ukraińska jest zobowiązana do zakupu konkretnej ilości błękitnego paliwa.



Z kolei opozycja przekonuje, że w kontrakcie napisano także, iż jeżeli Ukraińcy chcą pobierać mniej gazu, to muszą o tym poinformować Gazprom co najmniej 6 miesięcy przed nowym rokiem kalendarzowym. Jeżeli rząd tak postąpił, Kijów ma duże szanse na wygraną w międzynarodowym trybunale arbitrażowym w Sztokholmie, gdzie takie sprawy są rozpatrywane.



Sprawę skomentował także wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy Władimir Żyrinowski, który przebywa w ukraińskiej stolicy. Jego zdaniem, nie ma ona charakteru politycznego, a jedynie gospodarczy. Według niego, wraz z upadkiem ZSRR, skończyła się wzajemna pomoc. [Teraz] nawet kuzynom nie trzeba pomagać - powiedział.