To zamach na wolność prasy - twierdzą doradcy Władimira Putina. W areszcie w Murmańsku przebywa 30 osób z 18 krajów, które Komitet Śledczy oskarża o piracki napad na platformę naftową Gazpromu. Członkowie kremlowskiej rady do spraw praw człowieka uznali, że służby śledcze nie mają żadnych podstaw do stawiania takich zarzutów.
Największe oburzenie obrońców praw człowieka wywołało aresztowanie i oskarżenie o piractwo fotoreportera portalu Lenta.ru, Denisa Siniakowa. Dziennikarz nie brał udziału w akcji Greenpeace, a jedynie wykonywał swoje obowiązki. Był oficjalnie akredytowany i oznaczony emblematami z napisem "prasa".
Rzecznik Komitetu Śledczego Władimir Markin zapowiada, że decyzje o aresztowaniu i stawiane zarzuty piractwa nie są ostateczne. W jego opinii śledczy w trakcie postępowania będą każdy przypadek badać indywidualnie i wszystko może jeszcze się zmienić.
Tymczasem, rosyjskie media przypominają, że piractwo jest w Rosji zagrożone karą od 10 do 15 lat pozbawienia wolności. Wśród aresztowanych jest Polak, Tomasz Dziemiańczuk.