Na razie nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się na przedmieściach Monrowii. Według relacji świadków w sobotę wieczorem przed szpitalem, gdzie izolowani są chorzy na Ebolę zgromadziła się grupa osób, które utrzymują, że nie ma tego wirusa w Liberii. Wznoszono okrzyki oskarżające prezydenta kraju o wprowadzanie opinii publicznej w błąd. W pewnej chwili uzbrojeni mężczyźni wyważyli drzwi i wtargnęli do ośrodka.
Szpital został splądrowany, a 20 z 29 chorych na Ebolę zaginęło. Chorzy albo zbiegli, albo zostali uprowadzeni. Pracownicy szpitala poinformowali, że ze szpitala skradziono między innymi pościel, która była poplamiona krwią zarażonych, co może spowodować dalsze gwałtowne rozprzestrzenianie się wirusa.
W ośrodku w Monrowii testowano eksperymentalny lek przeciw Eboli.
Według WHO mamy do czynienia z największą epidemią wirusa ebola od 1976 roku. W ciągu pięciu miesięcy zmarło 1145 zarażonych osób. Najwięcej w Liberii, Gwinei i Sierra Leone. Cztery zgony odnotowano też w Nigerii.