57-letni przedsiębiorca budowlany na sali rozpraw dowiedział, że jego obrońca rezygnuje z urzędu. Bez zastanowienia wyjął pistolet, który nie wiadomo, jak udało mu się wnieść do budynku i zastrzelił adwokata.

Ranił też poważnie dwóch współoskarżonych. Jeden z nich zmarł wkrótce po przywiezieniu do szpitala. Zdementowano jednocześnie informacje o śmierci na zawał jednego ze świadków.

Reklama

Morderca zszedł piętro niżej, gdzie zastrzelił sędziego, prezesa oddziału spraw upadłościowych. Mimo iż budynek sądu został ewakuowany i otoczyła go policja, zabójcy udało się opuścić go. Korzystając z pozostawionego przed wejście motocykla, podjął ucieczkę poza miasto. Karabinierzy schwytali go na jednym z przedmieść Mediolanu.

Zarówno prezydent Sergio Mattarella, jak premier Matteo Renzi oraz cała włoska opinia publiczna domagają się odpowiedzi na pytanie, jak było możliwe wniesie broni palnej na teren sądu.