W debatach telewizyjnych przed I turą wyborów Emmanuel Macron był jedynym kandydatem, który bronił pracowników delegowanych, wśród których najwięcej jest Polaków.

Zmienił to stanowisko przed II turą, zapowiadając w wywiadzie prasowym, że po wyborze zażąda sankcji wobec Polski. Macron zarzucał Warszawie "dumping socjalny" i "wygrywanie różnic w systemie podatkowym". Uznał też, że "Polska nie przestrzega praw i wartości Unii".

Reklama

A na tydzień przed głosowaniem, ustawiając Jarosława Kaczyńskiego w jednym szeregu z Władimirem Putinem, jako "przyjaciela Marine Le Pen", oskarżył polskie władze o "łamanie licznych swobód" i wartości Unii Europejskiej.

Reklama