Nagranie rozmowy Malinouskiej i zaaresztowanego męża jej siostry, w której mówił, że nie wypuszczą go na wolność, dopóki Malinouska nie wróci na Białoruś, opublikowała telewizja Biełsat, a sama dziennikarka opowiedziała swoją historię rosyjskiemu portalowi Meduza - relacjonuje w środę ukraińska redakcja Radia Swoboda.
Dziennikarka wyjechała z Białorusi kilka dni temu po zatrzymaniu sześciorga jej współpracowników, których oskarżono o "nielegalną produkcję i dystrybucję treści medialnych". Zatrzymano też dwóch bohaterów jej programu (byłych pracowników organów ścigania). Następnie funkcjonariusze przyszli do jej mieszkania.
"Wiedziałam, że mogą być jakieś naciski, ale..."
Po wyjeździe z kraju zadzwonił do dziennikarki jej szwagier i powiedział, że jest zatrzymany. Słuchawkę wziął po chwili śledczy i zapowiedział, że niedługo mogą być też zatrzymani dziadkowie dziennikarki. Jak dodał, będą oni wypuszczeni na wolność tylko jeśli kobieta osobiście zjawi się na posterunku milicji.
To jest szok. Oczywiście nawet nie myślałam, że tak to może się potoczyć. Wiedziałam, że mogą być jakieś naciski na mnie jako na dziennikarza. Ale nie myślałam, że nacisk zacznie się od moich bliskich. Nawet nie myślałam, że to jest możliwe - mówi Malinouska.
Telewizja Biełsat to stacja białoruskojęzyczna, która nadaje z Polski i jest przez nią finansowana. Na Białorusi jest dostępna za pośrednictwem sygnału satelitarnego i w internecie.