"Działania sabotażowe w Mariupolu powoli zmieniają się w aktywny sprzeciw. (...) Ustalono, że sprzęt MCzS spłonął w wyniku podpalenia. (...) Do zabójstwa rosyjskiego funkcjonariusza doszło w tłumie oczekującym na pomoc humanitarną, tuż przed Dniem Rosji (12 czerwca - PAP). Nieznany sprawca wbił pracownikowi MCzS nóż w plecy, rana okazała się śmiertelna" - napisał samorządowiec na Telegramie.
Katastrofalna sytuacja humanitarna
"Są to potwierdzone zdarzenia. Więcej nie mogę komentować ze zrozumiałych względów" - dodał Andriuszczenko.
W okupowanym przez rosyjskie wojska Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy panuje katastrofalna sytuacja humanitarna - pomoc zapewniana przez samozwańcze władze (dostawy żywności, wody, środków higienicznych) wystarcza tylko dla niewielkiej liczby osób, utrzymuje się też zagrożenie wybuchem epidemii chorób zakaźnych, m.in. cholery.
3 czerwca mer Mariupola Wadym Bojczenko wyraził przypuszczenie, że szacowana dotąd na około 22 tys. liczba mieszkańców miasta zabitych przez rosyjskie wojska może być znacznie zaniżona.