"Zacieśniamy okrążenie miasta Gaza" - twierdzi izraelski generał Ejal Eisenberg. Na przedmieściach stolicy palestyńskiej enklawy przez całą noc i dzisiejszy ranek trwały intensywne walki między oddziałami armii a bojownikami Hamasu i innych zbrojnych grup palestyńskich. Według pracujących w Gazie lekarzy, zginęło w nich 12 bojowników z różnych ugrupowań.
Rzecznicy Hamasu twierdzą, że w trakcie starć z izraelską armią, Cahalem, zniszczyli dwa czołgi: m.in. zdetonowali pod jednym z wojskowych pojazdów opancerzonych minę. Mieli też stoczyć niewielką bitwę z oddziałem wspieranym przez helikoptery oraz artylerię okrętów wojennych zgrupowanych wzdłuż wybrzeża Strefy Gazy. Nie ustaje też ostrzał Izraela: przez ostatnie kilkadziesiąt godzin spadło tam co najmniej trzydzieści rakiet Kassam i pocisków moździerzowych wystrzelonych ze Strefy Gazy. Świadkowie twierdzą, że tak intensywnych walk nie było, odkąd izraelskie wojsko wkroczyło do Gazy 10 dni temu.
Według źródeł palestyńskich, liczba ofiar konfliktu wzrosła do 910 zabitych. Wśród nich znajduje się 292 dzieci i 75 kobiet.
Jednocześnie rozpoczynający wizytę na Bliskim Wschodzie sekretarz generalny ONZ, Ban Ki-moon kategorycznie zażądał od obu stron konfliktu zaprzestania walk. "Moje posłanie jest proste i bezpośrednie" - powiedział reporterom tuż przed odlotem. "Walki muszą się natychmiast zakończyć. Obu stronom mówię: przestańcie, natychmiast!"
Tymczasem na granicy izraelsko-jordańskiej, na obrzeżach Zachodniego Brzegu, patrol izraelskich wojsk pogranicza znalazł się pod ostrzałem prowadzonym z jordańskiej strony. Izraelczycy odpowiedzieli ogniem, co spłoszyło atakujących. Nie wiadomo, kto stoi za tym incydentem.