List został przekazany agencji France Presse, a także opublikowany w trzech językach w internecie na stronie internetowej "La Règle du Jeu", pisma wydawanego przez adresata i jednocześnie przyjaciela Polańskiego, filozofa Bernarda Henri Lévy.
Reżyser przyznał w liście, że jest zaskoczony liczbą wyrazów sympatii i wsparcia, jakie docierały do niego, gdy był w więzieniu w Winterthur i teraz, gdy jest w swym domu w Gstaad. Maile i listy przychodziły i przychodzą od sąsiadów, mieszkańców całej Szwajcarii, a także z całego świata. "Chciałbym, aby każdy z nich wiedział, jak wielką otuchę daje słyszeć co rano, odbierając pocztę, ten szum ludzkich głosów i solidarności, gdy jest się zamkniętym w celi" - napisał Polański. Zapewniał, że było to dla niego "w najmroczniejszych momentach" źródło nadziei.
"Chciałbym wszystkim odpowiedzieć. Ale to niemożliwe, jest ich za dużo" - pisał do przyjaciela reżyser i prosił o radę, jak odwdzięczyć się za okazane wsparcie. Zdecydował też, by upublicznić ten list. Wszystkim tym, którzy go wspierali, Polański życzył też wesołych świąt.
Polański został zatrzymany 26 września na lotnisku w Zurychu na podstawie wydanego w 2005 roku międzynarodowego nakazu aresztowania. Wymiar sprawiedliwości USA zarzuca mu, że w roku 1977, w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood, uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey.