Po anonimowym telefonie od nastolatków, pirotechnicy natychmiast zaczęli przeszukiwać blok mieszkalny w Kielcach. To właśnie tam - według dzwoniących - miała znajdować się bomba. Ratownicy i mieszkańcy szybko odetchnęli z ulgą, gdy policyjny pies doprowadził funkcjonariuszy do winnych całego zamieszania.
Pies obwąchał pobliską budkę telefoniczną. Potem od razu pobiegł w stronę obserwujących akcję ratowników dwóch chłopców. Próbowali uciekać, ale nie mieli szans. W czasie przesłuchania przyznali się do winy. "Tłumaczyli, że zadzwonili na policję, bo im się nudziło" - powiedział PAP rzecznik świętokrzyskiej policji, komisarz Krzysztof Skorek.
Chłopcy zasłużyli na tęgie lanie, ale na tym nie koniec ich kłopotów. Teraz policjanci wyślą do sądu rodzinnego i nieletnich wniosek o zastosowanie wobec malców "właściwych środków wychowawczych". Możliwe, że ich opiekunowie będą musieli zapłacić też odszkodowanie za fałszywy alarm.