"Boże, dlaczego! Moja narzeczona umierała na moich oczach" – rozpacza wciąż oszołomiony Kamil Rogocz z Rusinowic pod Częstochową. Patrycja Kurzac zginęła podczas piątkowej nawałnicy. "Straciłem moją największą miłość. Wszystko przez tę przeklętą trąbę powietrzną" – Kamil chowa twarz w dłoniach.

Reklama

Ten koszmarny wieczór Patrycja i Kamil spędzali razem. "Nagle pociemniało, a nad lasem zobaczyliśmy wirującą trąbę powietrzną" – opowiada Kamil. "Patrycja poszła do domu i powiedziała, żebym zaparkował auto do garażu. Posłuchałem jej. Nagle wiatr zaczął wiać tak potwornie, że myślałem, że to apokalipsa. Pobiegłem do Patrycji. Chciałem, żeby uciekła do środka, ale ona stała na progu domu i czekała na mnie. Widziałem, jak wiatr zrywa dach. W jednej sekundzie ogromny kawał betonu przywalił ją. Widziałem, jak moja ukochana upada, a potem leży we krwi. Chciałem ją ratować. Ale już nie żyła. Nie chcę bez niej żyć..." – przerywa Kamil.

Szalejąca na Śląsku trąba powietrzna dosięgła także letniskowy dom Izydora Kuleja w Kalinie. Wprost zmiotła go z powierzchni ziemi, grzebiąc pod gruzami Wacława K., który przyjechał w odwiedziny. "Niebo pociemniało, a wokół słychać było straszliwy dźwięk, który brzmiał jak nadlatujące bombowce" – wspomina wstrząśnięty pan Izydor. "Nagle poczuliśmy silny podmuch wiatru. Nasz dom zaczął się rozpadać na części i wirować. Mój kochany szwagier zginął przygnieciony fragmentem rozpadającego się domu. Żona jest potłuczona. Szwagierka nie może dojść do siebie" – dodaje. Domek Kulejów zniknął z powierzchni ziemi.

Tymczasem w Łodzi zerwany przez nawałnicę kabel energetyczny zabił Macieja Podlesia. W piątek chłopak umówił się z kolegami z liceum. Młodzi mężczyźni wracali już ze spotkania. Deszcz lał strumieniami. Na ulicy Konopnej brodzili w wielkiej kałuży. Trzem towarzyszom udało się przez nią przejść. Maciej nadepnął na leżący w wodzie kabel, który spadł ze słupa energetycznego. Jego ciałem wstrząsały drgawki. Koledzy rzucili się, by go ratować. Bezskutecznie. Przyczyną tragedii był piorun, który uderzył w słup wysokiego napięcia i zerwał kable.

Reklama

Również burza, która przeszła nad województwem warmińsko-mazurskim przyczyniła się do kolejnej śmierci. Od pioruna zapalił się dom Emilii K. Zwęglone zwłoki staruszki strażacy wydobyli ze zgliszcz rano. Jej bratanek Piotr (36 l.) w ciężkim stanie trafił do szpitala. "Ranny jest w ciężkim stanie, w każdej chwili może umrzeć. Ma poparzone drogi oddechowe i 90 proc. ciała" – poinformował lekarz dyżurny ostródzkiego szpitala. 78-letnia pani Emilia mieszkała samotnie. Piotr kilka lat temu porzucił zakonne życie, opiekował się schorowaną ciotką.

Trwa usuwanie koszmarnych szkód. Bilans strat przeraża. Trąba powietrzna, w której potwornym wnętrzu prędkość wiatru osiągała prędkość 240 km/h, zniszczyła około 800 domów i dziesiątki aut.